|
neverlosehopee.moblo.pl
100 powodów żeby wyjść 100.000.000 by nie wrócić .
|
|
|
100 powodów żeby wyjść 100.000.000 by nie wrócić .
|
|
|
czy można pocczuć coś do kogoś znając tą osobę takk długo...!!?!
|
|
|
'
Chcę drinka. Chcę pięćdziesiąt drinków. Chcę butelkę najczystszego, najmocniejszego, najbardziej niszczycielskiego najbardziej trującego alkoholu na Ziemi.Chcę pięćdziesiąt butelek. Chce cracku, brudnego i żółtego i wypełnionego formaldehydem. Chcę kopę metamfy w proszku, pięćset kwasów, worek grzybków, tubę kleju większą od ciężarówki, basen benzyn tak duży, żeby się w nim utopić.Chcę czegoś wszystkiego czegokolwiek jakkolwiek ile tylko się da by zapomnieć. '
|
|
|
Przecież kiedyś ktoś w końcu doceni to, że jesteś.
|
|
|
Zawsze mam wrażenie, że komuś przeszkadzam
|
|
|
I po co żyć ?! ;c weź mnie boże do siebie! przecież nic tu na ziemi nie robię pożytecznego po prostu jestem. Wolę być tam! na górze. Pomagać Ci! Pilnować wszystkich tu na dole by mieli szczęśliwe życie. Nie takie jak ja.
|
|
|
A dziś, pomodlę się o to, żebyś nigdy nie poczuł tego, co czuję ja.
|
|
|
Mamy wspaniałe marzenia, a potem stykamy się z rzeczywistością .
|
|
|
Bo widzisz, kiedy już będę mogła oddychać, to trzeba będzie żyć, a ja tak bardzo boję się życia.
|
|
|
Na błędach uczymy się tylko wtedy, kiedy zaczynają boleć.
|
|
|
i co poradzę na to, że nie chcę mi się, nic mi się nie chcę. Mówicie 'żyj' przecież żyje...oddycham? jem? pije? nawet czasami się uśmiecham? to żyje tak? ale nie moja wina, że to nie ma nawet dla mnie najmniejszego sensu. Jest jak jest. ch.u.j.o.w.o.
|
|
|
bólowi trzeba pozwolić się uwolnić. uciec. otworzyć mu na oścież drzwi i kazać wypierdalać. ale nie. wolimy się uśmiechać, imitując radość. zamykamy cierpienie w papierowym pudełku i chowamy na dnie serca. ból rozdziera nas od środka, a my zaciskamy pięści powstrzymując się od przeraźliwego krzyku w ramach sprzeciwu. udajemy szczęśliwych. jesteśmy manipulowani przez plastikowe uczucie, potocznie zwane radością. a ból? wygodnie siedzi w naszym sercu, z dnia na dzień zadając coraz większe cierpienie. każda z łez, gnije na dnie naszego mięśnia pulsującego krew. w końcu nadchodzi kulminacyjny moment, kiedy nie jesteśmy w stanie dłużej udawać. nasze tętno ustaje bo serce sprzeciwia się nadmiarowi toksyn. stajemy na środku ulicy i krzycząc z przerażenia błagamy przejeżdżające samochody o potrącenie w ramach ukrócenia naszego cierpienia.
|
|
|
|