usiadł na przeciwko mnie. patrzyłam na Niego ze łzami i strachem w oczach. Jego spojrzenie było zupełnie puste, nie było w nim nic - żadnego uczucia. patrzył mi prosto w oczy. w końcu powiedział coś, co sprawiło , że łzy poleciały po policzkach,usta otworzyły się chcąc powiedzieć choć słowo, ale rozum nie potrafił znaleźć żadnego sensownego. patrząc mi w oczy powiedział : ' mam wyjebane, rozumiesz ? nie obchodzi mnie już'. żadne słowa bardziej nie zraniły mojego serca. odszedł, a ja siedziałam na ławce rycząc jak dziecko. przechodnie dziwnie się patrzyli - ja miałam to gdzieś. zostawił mnie samą. On - ten który był ze mną odkąd pamiętam, który był w każdej pięknej i najgorszej chwili mojego życia - a ja Jego.
|