| 
                                                                            
                                                                                            
                                                
                                                                                                            
                                                            
                                                                |  | naranjaa.moblo.pl trzymała na kolanach  jego głowę. potrząsała nim  pełna amoku trzymając za ramiona. w myślach  błagała Boga o litość.   nie możesz mi tego  zrobić nie możesz  rozumiesz |  |  
                                                                                        
                                                
                                                     
	
		
													
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| trzymała na kolanach, jego głowę. potrząsała nim, pełna amoku trzymając za ramiona. w myślach, błagała Boga o litość. - nie możesz mi tego, zrobić nie możesz, rozumiesz?! - krzyczała. wołała, prosząc o pomoc. jej krzyki, były znikome. ulica pusta, zero przechodniów. koszulkę miała całą w jego krwi. próbując złapać oddech, wpatrywała się w jego tęczówki zachodzące mgłą. - nie rób mi tego! - krzyczała. jej czarne od tuszu łzy, kapały na jego zakrwawioną koszulę. nasłuchiwała jego ustającego tętna, tracąc nadzieję. pochyliła się nad nim i cała rozhisteryzowana, patrzyła na jego zamykające się powieki. - przepraszam. - wyszeptał resztkami sił. straciła go. bezpowrotnie. |  |  
	                   
	                    
             
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| niezdarnie siadła na parapecie, wystawiając nogi za okno. machała nimi beztrosko, nie zważając na fakt, że znajduje się na dwudziestym piętrze. przecież kazał jej być dzielną. |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| przychodzi taki dzień, kiedy nawet żelki haribo nie, są w stanie Cię uszczęśliwić. kiedy stając przed lustrem, potrafisz bez ogródek wykrzyczeć, że nienawidzisz samej siebie. |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| - te 'piękna'. na jakim zamku straszysz?
- masz za małego konia, żeby tam dojechać |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| zaczęło lać. niebo zaczęło niesamowicie zanosić się deszczem. właśnie, wtedy ściągnął swoją bluzę. niezdarnie ją, jej założył, nie słuchając sprzeciwów z jej strony. wziął ją na ręce, tak jak przenosi się pannę młodą przez próg. zaniósł ją pod zadaszenie, jednego z budynków. - Ty, tylko sobie mała nie schlebiaj. po prostu Twoich trampek, było mi szkoda. - powiedział, udając powagę. oboje wybuchli śmiechem. on delikatnie się nachylił. ona cała podekscytowana zamknęła oczy i zaczęła się przygotowywać do pocałunku. - to należy do mnie. - powiedział z uśmiechem, ściągając z niej bluzę. - a to do mnie. - powiedziała, całując go namiętnie. |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| -Mogę Ci coś jescze powiedzieć?
-Tak wiem, kochasz Mnie.
-No kocham. |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| mówisz , że masz dość ? to spójrz na tego pijaka pod sklepem . który ma tylko butelke. która ma na etykiecie jakieś procenty widzi sens . spójrz na te wszystkie samotne . opuszczone dzieci . umierające z głodu . spójrz na otaczający Cię świat . a dopiero później mów . że nie masz siły by żyć . |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| zawsze jak go wkurwiłam to musiał coś rozjebać. |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| "jesteś żałosny. nienawidzę Cie.! nie chcę Cie więcej widzieć.."-wykrzyczała, szkoda, choć myślała zupełnie odwrotne. chciała Mu zadać ból. Bo On zadał go Jej. ale On tylko wzruszył ramionami.."a ja Cię kocham, i będę robił wszystko żeby widzieć codziennie Twoją twarz" pomyślał. . . . . Gdyby mówili to co myśleli, byli by szczęśliwi |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| .
Idź się utop . ! Razem z tą Twoją ' ślicznotką ' jebaną . ! ' |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| Ble Ble Ble. I hate you! You`re busted! -Nie znam angielskiego, ale wiem jak bardzo mnie kochasz. -Yyy, może jednak przydadzą Ci się te korki... |  |  
	                   
	                    
	               
	               
	                   
	                      
	                          |  | 
                                	
                                    	
                                    		                                        	| Byłam Twoją sanitariuszką, gdy ona Cię raniła. Całodobowa panią psycholog, gdy wyrzucałeś z siebie wszystkie krzywdzące słowa rzucone w Twoim kierunku. Przewodnikiem, który wskazywał Ci szlak, gdy się zgubiłeś. Darmową dziwką w chwilach zapomnienia. A wszystko to tylko po to, by usłyszeć, że jestem twą najlepszą przyjaciółką. przyjaciółką powiadasz? |  |  
	                   
	                    |  |