|
na_granicy.moblo.pl
Kotuś skorzystam z passów chociaż mówiłem że nie potrzebuję ich. Jesteś moim promykiem wiesz? Promykiem nadziei kochaną istotką która narobiła bałaganu w moim życiu i
|
|
|
Kotuś, skorzystam z passów, chociaż mówiłem, że nie potrzebuję ich. Jesteś moim promykiem wiesz? Promykiem nadziei, kochaną istotką która narobiła bałaganu w moim życiu i nie zamierza go posprzątać. Poznaliśmy się w nietypowych okolicznościach, dwie zagubione dusze poszukujące sznuru który mógłby je zjednoczyć. Nie potrzebowaliśmy sznuru, potrzebowaliśmy rozmów i spędzenia ze sobą choćby pięciu minut we dwójkę. Tyle wystarczyło by doznać uczucia, które w nas zwyczajnie zanikało. Tyle wystarczyło by pobudzić najwspanialsze emocje i rozpalić ogień w oziębłych sercach. Ilekroć mówisz, że jesteś słaba mam ochotę krzyknąć. Nie jesteś słaba, jesteś zmęczona życiem a to różnica. Jesteś najsilniejszą kobietą jaką znam i ludzie którzy widzą, że upadłaś, niech więcej nie powtarzają, że się staczasz. Przeciwnie, niech mają tą pierdoloną świadomość, że Ty dopiero zbierasz siły i bierzesz rozbieg by ich wszystkich zaskoczyć swoją niezwykłością. Pamiętaj. / M.
|
|
|
Skarbie, On Cię krzywdzi. Jak Ty możesz znosić ciężar tego bólu? Jak po każdej awanturze możesz wracać do niego pierwsza? Jak po każdym uderzeniu, które kieruje w Twoją stronę, Ty wciąż możesz spoglądać na niego z tą samą miłością? Jak po skręcaniu się nocą z bólu i wylewaniu łez z poduszkę Ty piszesz, że go kochasz i wpuszczasz tego tyrana do mieszkania. Jak możesz znosić zachowanie tego skurwiela, który traktuje Cię jak worek treningowy i nic nie znaczącą szmatę? Jak możesz bronić go w chwilach w których pokazujesz mi swoje blizny i sine żebra? Jak możesz wybaczyć mu niszczenie swojej psychiki? Jak możesz czuć tą samą miłość, skoro przez niego zażywasz tabletki i poszukujesz ujścia w niepoprawnych formach odreagowania? Jak możesz żyć w przekonaniu, że on się zmieni? Jak możesz z uśmiechem mówić, że miłość pomoże wam to przetrwać, że ona go uskrzydli i zrozumie pewne kwestie? Aniołku, powiedz mi.. Jak?
|
|
|
Niezdarnie usiadłam na schodach przed domem i odpaliłam papierosa. Tęsknie za swoim starym otoczeniem i niektórymi ludźmi, za znajomościami, za błędami i tym ścierwem, które każdego dnia mijałam. Brak mi toksyczności w powietrzu, brak mi adrenaliny, brak mi niepewności i zawahań. Cholera. Czuję jak ktoś siada za mną i obejmuje mnie z całych sił. Łzy spadały na moje odsłonięte ramię, spuściłam głowę i cicho westchnęłam, próbując opanować nerwy. Zaczęłam drżeć ze złości, zaciskałam pięści z całych sił. Wiedziałam co się stanie jeśli stracę nad sobą kontrolę, wiedziałam, że jeśli się nie opanuję to podejdę do tego skurwiela, który ją skrzywdził i osobiści z zimną krwią go zabiję. Odetnę dłonie, wyrwę język, skopię na betonie, przetnę żyły i będę z radością w oczach przyglądała się jego śmierci.
|
|
|
Brakuje mi Ciebie. Dawnego Ciebie, którego kochałam, za którego byłam skłonna oddać swoje życie. Uciekłeś ode mnie, nie odzywałeś się, wyjechałeś i dla mnie stałeś się wtedy martwy, choć każdej nocy szalałam z niepokoju, walczyłam z łzami i okrutnymi myślami nasuwającymi się po zerwaniu kontaktu. Bez Ciebie upadłam i nie chciałam wstawać, nie chciałam żyć w świecie w którym nie mam Ciebie. Osobne miejsca, miasta, kraje. Nie oddychaliśmy tym samym powietrzem a mnie zabijał jego brud i toksyna, która diabelnie szybko rozprowadzała się po żyłach i wywoływała krwotoki. Jesteś. Trochę za późno o jakieś kilka miesięcy, o miliony łez, tysiące krzyków, setki potknięć i prób wykończenia siebie, o miliard bolących uderzeń serca i o miliard kawałków rozsypanej duszy. Mimo to, chodź, moje serce jest otwarte przez cały czas. Dla Ciebie nigdy drzwi nie zostaną zamknięte, bo prawdziwa przyjaźń jest niezniszczalna, chociaż ciężko naruszona, skażona i porysowana. Naprawimy to, wierzę w to.
|
|
|
- Pokażę Ci jak żyć, gdy nie ma mnie obok. Jak egzystować, nie krwawiąc. Pokażę Ci magię tęsknoty za upragnioną miłością i cuda jakie wywołują marzenia za powrotem i bliskością. Przedstawię Ci to co pozytywne podczas rozłąk, bo nie pozwolę Ci więcej zaznać samotności. - Każde słowo wypowiadał z ogromną czułością, jak nigdy wcześniej. Pewny siebie mężczyzna, wiedzący czego oczekuje od życia i ode mnie, od nas. Wodził palcem po mojej dłoni, z niesamowitym wyczuciem, jakby miał obok kruchą istotne, która mogłaby się rozsypać pod mocniejszym naciskiem. Może to on, może to ten właściwy człowiek, mężczyzna. Może to ta jedyna osoba z którą mijałam się przez te wszystkie lata a z którą połączyło mnie coś niebanalnego i niezrozumiałego. Gruba nić zjednała nasze rozszarpane przez życie dusze.
|
|
|
Jeden papieros. Drugi. Trzeci, aż schodzi cała paczka. Siadam niechlujnie na ławce postawionej za rzeką tuż przy stawie i spoglądam na wychylające się zza gałęzi kaczki. Zerkam na telefon. 4:30. Popiół opada. Obok leży stare zdjęcie, nie jestem w stanie spojrzeć w niebo, chyba boję się dostrzec ich rozczarowanie mną. Chłodny wiatr otula moją twarz i nieokryte ramiona. Nie ma we mnie strachu. Jest tylko poczucie własnej bezużyteczności. Spokój, świat śpi, jest martwy. Może ktoś tak jak ja właśnie pogrąża się we wspomnieniach paląc przy tym ostatniego papierosa. Może ktoś tak samo jak ja, poszukuje kolejnego blanta. Może gdzieś jest człowiek, który spogląda na nieruchomą taflę wody i marzy o samozagładzie lub zanurzeniu ust w kropli alkoholu. 4:30 - Ja kontra moje chore myśli, odbierające czucie, możliwość racjonalnej oceny sytuacji. Ja, zimne ciało bez wiary i nadziei kontra przeszłość i nic nie znacząca, nikła, czarna przyszłość.
|
|
|
Był pewien wyjątkowo mroźny wieczór na przełomie listopad/grudzień - Zapomniałam o nim. Zapomniałam o nocach, które wspólnie spędziliśmy i przegadaliśmy do rana przy kubku gorącej kawy, byłam w tym zapominaniu bardzo uważna. Pamiętałam o szczegółach. Pamiętałam, jak po mnie przyjechałeś, cały drżałeś. Nic dziwnego, skoro byłeś w samym podkoszulku i krótkich spodenkach. Płatki śniegu bezwładnie opadały na moje włosy a Ty twardo spoglądałeś na mnie twierdząc, że nie odczuwasz chłodu, ale ja powinnam się szybko ubrać i wsiąść do samochodu. Prowadziłeś, chociaż nie chciałeś, miałeś złe przeczucia. I całowałeś mnie na pożegnanie, tak by nie wyglądało to na ostatnie zbliżenie. Trochę w ramach zapamiętania tej chwili, zapamiętać więcej drobiazgów niż zapamiętać się da. Ta droga była trasą do zapomnienia. Zapominam bardzo dobrze o tym jak płakałeś kilka dni. Jak krzyczałeś z bólu i tęsknoty. Chciałeś mnie wtedy wymazać ze swojego życia, z siebie, przytulając mnie przez cały czas. Zapomniałam.
|
|
|
Spoglądasz za siebie. Wyciągasz z szafy stare listy, przesączone bólem, miłością, papierosami, wódką. Wyciągasz listy z waszą wspólną historią, która nigdy więcej się nie powtórzy. Delikatnie przejeżdżasz palcem po literach. Oddziałuje dotyk i słuch, wyobrażasz sobie jego głos, ten mocny, męski głos, który kochałaś najmocniej na świecie. Sklejasz literki, próbujesz przeczytać pierwsze zdanie a już łzy spadają na kartkę. Czytasz do końca, kreujesz sobie obraz tego dnia. Miejsce, ludzi, zapach, wygląd, każdy szczegół, który nie traci na wartości. Czasami garść zdań, zlepek myśli, wyimaginowane dialogi, szum drzew, śpiew wiatru, stukot ptaków. Chwila, coś chyba jest nie tak? Mijasz siebie, mieszkanie w którym kiedyś tak wiele się wydarzyło i spoglądasz w okna z nadzieją, że dojrzysz własną postać. Potykasz się o stare uliczki, którymi niegdyś przechodziłaś. Miejsca w których zapaliłaś pierwszego papierosa, zrobiłaś pierwszy łyk wódki i pierwszy raz szaleńczo się zakochałaś. Wspomnienia...
|
|
|
Pytasz czy czuję się winna. A ja? Ja czuję jak moje skrzydełka oklapły. Jedno nawet zostało naderwane, widzisz? Chyba podczas lotu, zahaczyłam o mur kłamstw. Nie są błyszczące, są czarne niczym smoła. Jedynie ich kontury rozjaśnia delikatna biel nadająca im odrobinkę nieskazitelności, choć są one brudne jak moje serce i dusza. Są nic nie warte, utraciły swój blask i cenę. Wspaniała odwrócona liter V na plecach, oznacza odrodzenie, bolesne miejsce w którym owe skrzydła były umocowane. Póki co wszystkie piórka zostały powyrywane, bez skrupułów wydarli ze mnie ten piękny dodatek. Każdy podchodził i z zimną krwią pozbywał mnie istnienia, życia. Wytargali ze mnie wszystko. Wszystko co tylko zdołali. Zabawne. Stałam się upadłym aniołem, które swoje serce oddał w zastaw.
|
|
|
Żyjesz? Zastanów się dobrze nad tym pytaniem. Czy żyjesz? Siedzisz wieczorem sam/sama w pokoju, słuchasz dobijających piosenek i myślisz o tym, co wydarzyło się w ciągu dnia, kilku dni, tygodnia lub miesięcy? W dzień chodzisz uśmiechnięty/ta, ale tak naprawdę to tylko perfekcyjna gra pozorów? Odliczasz godziny do końca dnia, zachodu słońca? Wieczorem ból rozrywa Twoje serce i obolałą duszę? Rozmawiając z kimś w pewnym momencie wydaje Ci się, że ta osoba mówi do Ciebie w obcym języku? Tęsknisz za utraconymi szansami, ludźmi? Oddychasz i chodzisz, ale nie widzisz sensu w tym? Utraciłeś/aś to na czym Ci zależało? Rozpaczasz, gdy nikt nie widzi? Płaczesz? Czy trafiłam, z którymś stwierdzeniem? Tak? To nie żyjesz, Ty udajesz osobę żywą.
|
|
|
Zamęt, który nigdy się nie kończy. Nocą samotność i iluzje. Zamykające się ściany, serce bijące w rytmie wiszącego zegara. Stoisz sam na sam z myślami. Nie możesz się uwolnić od przeszłości. Czujesz, ze nie dajesz rady. Ogarnia cię niemoc, przeciwstawienia się temu wszystkiemu. Zatrzymujesz się na skraju przepaści. Przeklinasz te wszystkie niewykorzystane możliwości, zastanawiasz się czy to nie aby cześć terapii. Cicho szepczesz, ze wymiękasz. To koniec, nie możesz już dalej ciągnąc tej dziecinady, wolisz zginąć, mając zarazem nadzieje, ze trafisz tam, gdzie zawsze dojść chciałaś. Nie ma nic porównywalnego. Rozkładasz ramiona, oddajesz się chwili, rozdzierają cie emocje, nie możesz opanować uczuć. Tłumaczysz się sama sobie, z popełnionych błędów. Nie jesteś w stanie uronić łzy. Zamykasz oczy, starasz się przemilczeć istotne zdanie, ze nadal ci zależy, ale na koniec zachowujesz swoja dumę, godność i resztki honoru. Śmierć czeka na oswojenie, skaczesz, czuje sie wolny a nagle sie budzisz
|
|
|
1) Jesteś piórem na wietrze, które nigdy nie upada. Wiesz czemu? Bo piórko wydaje się być słabe i podmuch wiatru ma pomóc mu upaść. A Ty nie upadasz. Ty brniesz dalej, walczysz. Nie widziałem nigdy byś się poddała, choć było już kurwa mega źle, choć łzy były już nie wystarczające by opisać ból. Wiem ile przeszłaś, wiem jak źle było w domu, wiem jak dużo kosztowała Cię niepoprawnie pokolorowana miłość. Wiem to wszystko mała, a Ty jednak dalej żyjesz, jesteś tu ze mną, nie uciekłaś, nie przegrałaś, jesteś tu. Może dla mnie, może dla siebie samej, może dla kogoś innego. Ale najwazniejsz jest to, że słabość tego pióra go nie zabiła. Czemu delikatne i subtelne? Bo mimo że jesteś silną kobietą, która wszystkim pomaga która ma wiele obowiązków i ze wszystkim sobie radzi. Która ubiera dresy, walczy z drużyną potem biega do pracy, by pracować na życie, która omaga wujkowi w potrzebie, wyciąga go z problemów, która za wszeką cenę chciała dać siostrze piękny dom.
|
|
|
|