|
13. 09. 2010 r - po godzinie piętnastej skończyłam żyć. coś we mnie pękło. wokół mnie prysło czyjeś życie. nie zdawałam sobie sprawy ze słów usłyszanych przez słuchawkę telefonu. łzy spływając na moją białą koszulkę spowodowały dziwny lęk. chciałam biegnąć przed siebie lecz nie potrafiłam. stałam w miejscu wryta w jeden punkt. krzyczałam głośno by zagłuszyć bicie mięśnia. upadając na podłogę przestałam go kochać. odchodząc nie wybełkotał ani słowa to było bez znaczenia przecież już nie żył. kładąc się spać uśmiechnęłam się, kolejne dni spędziłam tak jakby nic się nie stało. ludzie mnie pocieszali. udawałam, że nie wiem dlaczego. nie wierzyli, że zdołałam się pogodzić z ostatnią sytuacją, mocnym uderzeniem głazu. dopiero po dwóch latach dotarł do mojej duszy pustostan, widzę cztery ściany, zero ludzi, brak przyjaciół, kilka rozbitych lustr, podkrążone oczy, nienawiść do lekarzy i własnej osoby, czuję tęsknotę. zawiniłam, nie naprawię już nic. widzisz datę? jest za późno.
|