Była ciemna noc. Ona, wyleciała z domu nie zamykając drzwi, by nikogo nie budzić. Usiadła na krawężniku przed domem i wybuchła płaczem. Straciła sens życia, miała dość życia w niepewności, kochała Go za bardzo. Wtedy przypomniała sobie, że zawsze miała ze sobą `coś` na wszelki wypadek. Z kieszeni wyjęła żyletkę, spojrzała na nią i postanowiła ze sobą skończyć. Wysłała jeszcze do Niego smsa: `To moje ostatnie pożegnanie. Dziś skończę mój rozdział, moje życie. Nie mam po co żyć. Wiedz, że kocham Cię jak szalona, żegnaj.` . Odpisał: `Gdzie jesteś?!` . `Przed domem. ` ,odpisała mu . `Czekaj tam na mnie!` . Była w transie, nie widziała co robi. Chwyciła żyletkę, kiedy zauważyła, że ktoś jedzie rowerem. To był On. Wstała i zaczęła uciekać. Dogonił ją i złapał za rękę. `Co Ty wyprawiasz?! Wiesz co ja bym bez Ciebie zrobił!?` - zapytał ją. Odpowiedziała mu: ` Żyłbyś tak jak przedtem.` . `Nieprawda. Umarłbym razem z Tobą.` - odpowiedział.
|