ich nagie ciała otulone puchową białą kołdrą, nie spała
od kilku minut, patrzyła na niego gdy śpi, nie chciała go
budzić, nie chciała tracić go, bo gdyby wstał wypił by
kawę i w pośpiechu ruszył do pracy rzucając na wychodne,
że zadzwoni wieczorem. nie chciała tracić tak pięknych chwil,
a opuszkami palców muskała jego ramię. cichutko, nie za mocno,
nie może się przecież obudzić, mało trzeba by go spłoszyć jednak
nie mogła się powstrzymać by go nie dotknąć.
|