|
malyyyna.moblo.pl
teoretycznie jestem szczęśliwa.teoretycznie.
|
|
|
teoretycznie jestem szczęśliwa.teoretycznie.
|
|
|
. Wiesz co jest gorsze od płakania w poduszkę? Pustka. Taka chwila kiedy po prostu siedzisz i wpatrujesz się w niebo, wiesz, że nie możesz nic zrobić i ogarnia cię to przerażające poczucie bezsilności, które zżera cię od środka. A Ty nie robisz nic. Po prostu się przyglądasz.
|
|
|
przestało mi zależeć. w końcu zmądrzałam. na reszcie się ocknęłam. budząc się z tego głębokiego snu, z niedowierzaniem, zastanawiałam się nad tym, jaka byłam naiwna, wierząc własnej podświadomości, która ci ufała.
|
|
|
koniec. wyleczyłam się. w końcu udało mi się Ciebie pozbyć. moja podświadomość jest wolna. a ja w końcu zaczynam żyć, życiem nie nim. moje serce, doszło do siebie, ale to nie znaczy, że jest gotowe ponownie pokochać. o nie! już więcej nie zaryzykuję, zbyt wiele mnie to kosztowało, zbyt wiele brutalnych wspomnień, które powodowały, bezsenność.
|
|
|
Wydawało mi się, że życie bez Ciebie nie będzie trudne. Próbowałam wejść w coś nowego, nauczyć się kochać kogoś innego, ale w 99 % przypadków całując się z innym wyobrażałam sobie Twoją osobę nachylającą się nade mną i dostarczającą mi czułości. Jeśli ma być tak dalej to błagam byś wrócił, przecież sobie nie poradzę
|
|
|
`Jak mam wierzyć że to co mówiłeś było prawdą, teraz gdy mówisz że nie do końca tak było. Jak mam wierzyć innym skoro nie potrafię wierzyć Tobie. Trudno zaufać gdy zostaję się oszukanym i zranionym. Lecz taka jestem, ufam choć wiele nawet nie ma o tym pojęcia.
|
|
|
wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. - jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. wziął ją na ręce. niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy. - przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - chciałem Cię przygotować ... - na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy. - na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok. - na co?! - zaczęła krzyczeć. - spokojnie, kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję. - odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu
|
|
|
i codziennie muszę powtarzać sobie, że świetnie daje radę bez Ciebie.! / choć nie daję ! :(
|
|
|
i każdej nocy czekam nawet na głupie 'dobranoc' od Ciebie. ! :(
|
|
|
Położyła się na podłodze, ze łzami w oczach i zaczęła się zastanawiać jak nazwać, to co aktualnie czuje :|
|
|
|
a teraz patrz co straciłeś. patrz, ale nie dotykaj. bo do tego już dawno straciłeś uprawnienia.
|
|
|
będziesz do końca, prawda?
|
|
|
|