|
pamiętam ich pięści przygotowane do ataku. spojrzenia wciąż prowadzące między sobą walkę. chłopak, który kocha mnie przeraźliwie mocno i stawia moje szczęście ponad swoje kontra przyjaciel gotowy oddać własne życie w mojej obronie, za wszelką cenę dbający o to, aby choć włos z głowy mi nie spadł.
|
|
|
już nie wiem co mam ci powiedzieć , napisać , żebyś zrozumiał , że zależy mi tak samo jak tobie . bo ja nie jestem z tych , które obnoszą się ze swoimi uczuciami , wykrzykują je na środkach ulic , bazgrolą ukochane imiona na okładkach zeszytów , przyozdabiają zdjęcia ich ideałów różowymi serduszkami . ja wolę napisać ci bardziej realistyczne rzeczy . na przykład to , że nic nie trwa wiecznie . to , że kiedyś przyjdzie pora na rozstanie i żadne z nas nie będzie miało na to wpływu . dzisiaj mogę szczerze powiedzieć , że jesteś dla mnie najważniejszą osobą , facetem , któremu oddałam serce . ale wciąż nie mogę obiecać ci , że zawsze będzie tak pięknie jak dotychczas . nie potrafię , przepraszam .
|
|
|
- ja śpię od brzega, Ty od ściany! przestań marudzić. - wydał komendę przeganiając mnie na drugą stronę. - bo co?! - zapytałam zaczepnie, trzymając się z całych sił brzegu łóżka, kiedy zaczął mnie łaskotać. - kochanie, to dla Twojego dobra. jeszcze spadniesz... - szeptał, gładząc mnie po włosach. parsknęłam śmiechem. - słuchaj, wolę spaść miliard razy z tego łóżka, niż mieć zmiażdżony nos, kiedy to rozwalisz się na całość, tym samym wgniatając mnie w ścianę. - oświadczyłam, mimowolnie widząc poduszkę zbliżającą się do mojej twarzy w zawrotnym tempie .
|
|
|
- przegiąłeś! - wykrzyczałam podczas podnoszenia się z zaspy. strzepałam z siebie po wierzchu biały puch, zaczynając Go gonić. opętana furią, nabrałam tajemniczych mocy i bez problemu Go dogoniłam, oczywiście nie dopuszczając do siebie myśli, że to On zwolnił, no bo jakby inaczej. po drodze złapałam w dłoń garść śniegu, i będąc jakieś pół metra za Nim wymierzyłam cel. obrócił się szybko i powalił mnie na ziemię, przygniatając z całych sił. - zimno, zimno, zimno! złaź! - krzyczałam, czując jak coś zimnego dostaje mi się pod ubrania. nie widząc reakcji z Jego strony postanowiłam zboczyć z wcześniej obranego tonu. - proszę, kochanie... - pisnęłam wręcz. nachylił się i złożył długi pocałunek na moich ustach. - też Cię kocham. - szepnął z chamskim uśmiechem.
|
|
|
przewiercam to cudowne, szmaragdowe spojrzenie na wylot. przyglądam się wciąż chłopięcemu uśmiechowi, tak idealnemu, że aż nieprawdopodobnemu. dotykam tej delikatnej dłoni, która mimowolnie ściska z całych sił moją. serce bije mi z każdą chwilą znacznie szybciej, a uśmiech wpełza bezczelnie na twarz. dobrze myślisz - mam przy sobie swoją miłość.
|
|
|
I pomyśleć, że kiedyś wiązałam z Tobą przyszłość. / malinowezycie
|
|
|
uczucie, kiedy po przebudzeniu czujesz ramiona wciąż oplatające Twoją talię, ciepły powiew czyjegoś oddechu delikatnie drażni Twój kark, a do nozdrzy uderza zapach wymieszanych perfum. to chcę czuć za kilkanaście lat każdego poranka. przy Tobie pragnę budzić się z najwspanialszych snów.
|
|
|
dzióbku, weź się w garść, i zamiast siedzieć przed ekranem komputera, podpierając brodę, zrób coś. skończ użalać się nad sobą, poprzez pisanie notek na photoblogu czy opisów na gadu o tym jaka to jesteś nieszczęśliwa. w sieci nie wygrasz życia. możesz zdobyć dobre miejsce w jakimś rankingu, wygrać konkurs, czy chociażby podbić kolejny level w której z gier, ale pamiętaj - tu nie znajdziesz szczęścia.
|
|
|
kawałek chodnika, kilku ludzi ii.. latarnia, która zawsze była bazą zabawy w chowanego. całe dzieciństwo, wszystkie najlepsze wspomnienia, pół życia spędzone w przybrudzonych spodenkach, bo kto się wtedy przejmował wyglądem, ważne było że wszędzie razem. niezniszczalna paczka, a teraz nawet `cześć` sobie nie mówimy. takie wspomnienia wyciskają najwięcej łez - łez smutku, że wszystko się tak potoczyło i łez szczęścia, bo były to najpiękniejsze lata, najlepsze chwile.
|
|
|
chciałabym czasem wrócić do tych dni, tych lat, kiedy bawiliśmy się w Big Brothera. kiedy krzaki zastępowały nam pokoje, łazienki i wszystko inne. pokój Wielkiego Brata był między dwoma słupami od latarni, a wychodząc z `pokoi` na wspólne spotkania puszczaliśmy dzwonek, który zawsze leciał na początku. wtedy wszytko było takie proste, łatwiejsze do przyjęcia.
|
|
|
starszy brat ? owszem, najlepszy przyjaciel, obrońca. kompan do zatapiania smutków w alko, a także ten, który zawsze wie, kiedy kopnąć Cię w dupę, żebyś się opamiętała. często się bijecie, nie zawsze na żarty, wiele łez popłynęło właśnie przez to. czasem kilka słów za dużo i foch, taki na 10 minut. często, kiedy dowiadujesz się, co odpierdolił, masz ochotę zajebać go tępym widelcem. mimo wszystko najważniejszy, życie byś za niego oddała, masz ochotę go bronić, mimo iż wiesz, że nigdy by na to nie pozwolił.
|
|
|
ostatnia lekcja, polski. siedzę rozwalona na ławce, z nogami wyciągniętymi na krześle, w uszach słuchawki, totalna wyjebka na babke, na wszystko. w pewnym momencie, gdzieś w połowie lekcji odzywam się na całą klasę `no kurwa, nudzi mi się tu. zróbmy coś. chodźmy na spacer, na szluga, na flaszke. na cokolwiek, możemy nawet przez okno i po rynnie, tylko żeby mi się przestało nudzić, bo przecież chyba umrę.` wszyscy się uśmiechają a babka łapie lekkiego zonka, po chwili wraca do prowadzenia lekcji, nie wpisując nawet uwagi. tak, lubię takie akcje.
|
|
|
|