 |
malaczarnadominis.moblo.pl
Każdy moment jest dobry do wyznania miłości
|
|
 |
Każdy moment jest dobry do wyznania miłości
|
|
 |
` uśmiechnął się w taki sposób,
że gwałt na Nim każdy sąd uznałby za usprawiedliwiony.
|
|
 |
obiecaj mi, że jeśli kiedykolwiek coś się zmieni, powiesz mi o tym bez strachu. weźmiesz mnie na kolana i wszystko wytłumaczysz.
|
|
 |
Dlaczego mam zatem słuchać serca?
- Bo nie uciszysz go nigdy. I nawet gdybyś udawał , że nie słyszysz o czym mówi, nadal będzie biło w twojej piersi i nie przestanie powtarzać tego co myśli o życiu i świecie.
|
|
 |
Miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało!
|
|
 |
Wiesz, jak to jest, gdy dwoje ludzi patrzy na ciebie z oddaniem i pożądaniem przez jedną parę oczu? Chyba nie wiesz. Niezły odjazd.
|
|
 |
Ludzie nie mówią Ci kim jesteś.
Ty im to mówisz.
|
|
 |
dziś mam na sobie rozciągnięty, wytarty dres, czerwień mojego nosa osiągnęła maksimum, a oczy chyba bardziej napuchnąć nie mogą. dziś po Tobie płaczę. ale jutro założę seksowną czerwoną sukienkę, podkręcę zalotnie rzęsy, stopy wsunę w ulubione szpilki i pójdę w odwiedzane przez Ciebie miejsca. jutro będzie mój dzień. jutro pozwolę Ci żałować.
|
|
 |
Chodź, zabiorę cię tam, gdzie w kolorach jest świat ♥
|
|
 |
Pozostało nam się wpatrywać
w dym i zastanawiać się nad tym co spieprzyliśmy. ♥
|
|
 |
podobno robię to czego nie wolno i nie wypada..
|
|
 |
wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. - jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. wziął ją na ręce. niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy. - przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - chciałem Cię przygotować ... - na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy. - na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok. - na co?! - zaczęła krzyczeć. - spokojnie, kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję. - odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu.
|
|
|
|