|
straciłem siły, co dzień krzycząc co pomoc, nauczyłem się milczeć, rany się ciężko goją.
|
|
|
jestem bliski dla bliskich, utnij język nim język gardło utnie, zamykam japę i nie jestem głuchy na kłótnie.
|
|
|
booom, przechylam butle,
nie jest wesoło to raczej smutne.
teraz narratorem, może być jakiś widz,
bo ja... nie pamiętam już nic.
|
|
|
hejter hejtuje, że się wypalam,
jak papierosy, które jaram.
|
|
|
ukrywamy wciąż przed sobą sporo wad,
przekroczyliśmy metę, nie ma co wracać na start.
|
|
|
mój przyjacielu, chciałbym jeszcze raz dotknąć z Tobą gwiazd
i pogadać o tym wszystkim.
mój stary kumplu, byłeś dla mnie tak jak brat,
byłeś mi naprawdę bliski.
|
|
|
czasem widze jak ciało opada w dół, czasem widze jak serca pękają w pół, czasem widze jak bliskich pokrywa piach, i sam nie wiem czy nie pragnę być tam, czy umiesz widzieć jak ja?
|
|
|
sami wwiercali sztylet, byle nie zamykać ran, bo kiedy jesteś wyżej wszyscy wokół ciągną Cie byś spadł.
|
|
|
od zawsze patrze nawet tam gdzie nie zagląda mrok, innym łatwiej jest zasnąć pijąc brok i mówiąc wszystko ok.
|
|
|
pośród całego piękna świata, widząc tylko zło, staje pod krzyżem zanim życie zmieni mnie na proch.
|
|
|
błądzę, lecz to tylko temu, że chcę dobrze,
za błędy przepraszam, jeszcze to wynagrodze.
|
|
|
przyćpany łeb nie ogarnia, dalej zadaje bliskim ból,
buchy na sumienia głos, pięciominutowy król.
|
|
|
|