Może i za dużo palę, klnę jak szewc i rozbieram się przed obiektywem, ale co w tym złego? Ostatnio marzę o wielkiej miłości z cyklu "na śmierć i życie". Marzę o wpatrywaniu się w gwiazdy, śniadaniach w wyciągniętej koszuli, słuchaniu na zmianę Mozarta i Bacha. Marzę o trzymaniu się za rękę i niewinnych pierwszych pocałunkach. O delikatnym dotyku na plecach i uśmiechu na twarzy. Zadzieram kiece i lece zbawiać świat.
|