-o czym teraz marzysz? -zapytał swoim grubym, pięknym głosem. uśmiechnęłam się.
-marzę o kolacji przy świecach, w Paryżu z Tobą.
-chyba dam radę spełnić Twoje marzenie, jak sądzisz?
-sądzę, że Cię kocham, wariacie -śmiejąc się, czule go pocałowałam.
następnego dnia wchodząc do jego pokoju, ujrzałam dziesiątki zapalonych świec i rozłożone talerze. ze zdziwieniem podniosłam brew i spojrzałam w jego oczy. wziął mnie za rękę i kazał mi usiąść. po chwili przyniósł stos cudownie pachnących cynamonem naleśników. dopiero wtedy zauważyłam, że pośrodku stolika stała niewielka figurka wieży Eiffla.
-jesteś niesamowity, wiesz? -powiedziałam, a on w milczeniu pocałował mnie w czoło.
|