Czuł się przy mnie bezpiecznie. Wiedział, ze obroniłabym go przed całym złem, że zawsze stanęłabym za nim murem, że broniłabym go nadstawiając swój policzek. A jednak pozwolił mi odejść. Nie zatrzymał gdy odchodziłam. A teraz pozwala mi o sobie zapomnieć. Nie ma już nikogo takiego kim ja byłam dla niego. Nie ma nikogo kto stanąłby w jego obronie i pocieszył po porażce. Byłam dla niego jak tarcza. Jak szczelnie zamknięta kula wokół jego ciała. Nie pozwalałam by działa się mu krzywda. Zawsze byłam blisko, pocieszałam. I po co? Nie chce to niech sobie radzi sam. Bez mojej miłości i troski. Zobaczymy jak długo da sobie radę samemu. Beze mnie. / samotniczka_z_wyboru
|