była piąta nad ranem.obudził Mnie dźwięk telefonu.zaspana odebrałam,nie kontaktując jeszcze przy pierwszych słowach.-cześć.-usłyszałam chłodny głos kuzyna.-coś się dzieje?-zapytałam.-Ona była taka piękna.-zaczął.-pamiętam każdy Jej uśmiech,tak jakby stała tu dzisiaj.Jej śmiech i każdy kolejny ruch.pamiętam jak odpalała papierosa,jak powtarzała,że Mnie kocha.pamiętam noce spędzone w szpitalu przy Niej i kwiaty,które miały symbolizować Moją miłość do Niej.wiesz,pamiętam nawet to zdenerwowanie na Jej twarzy i radość na ustach.widzę wszystko,właśnie teraz.dopiero teraz.-co się stało?-pytałam.-dziś,Bóg zabrał do siebie kobietę,która od samego początku była Moim wzorem na życie.kobietę,która nadawała sens.zabrał Mi matkę,jedyną i niepowtarzalną,rozumiesz?-mówił płacząc,a każde Moje kolejne bicie serca było tylko nadzieją, że to głupi żart
|