|
loveitxd.moblo.pl
Można się kochać i pieprzyć. Można też pieprzyć że się kocha.
|
|
|
Można się kochać i pieprzyć. Można też pieprzyć, że się kocha.
|
|
|
Zabierz mnie tam, gdzie nie będziemy nikogo interesować. Zabierz mnie tam, gdzie będę czuła się bezpiecznie. Zabierz mnie tam, gdzie będę mogła czuć twój zapach, twoje usta. Zabierz mnie tam, gdzie zapomnimy o całym otaczającym nas świecie. Zabierz mnie tam, gdzie nikt nie będzie na nas patrzył, nikt nie będzie o nas mówił. Zabierz mnie tam, gdzie wszystko będzie pachniało miłością i namiętnością. Zabierz mnie tam, gdzie będziemy mogli marzyć , gdzie będziemy czuli się szczęśliwi
|
|
|
miałam Go tylko polubić, a zakochałam się do granic własnych możliwości. nawet nie wiedziałam, że tak potrafię.
|
|
|
Ile bym dała , aby moje życie wyglądało tak jak w tych wszystkich zjebanych komediach romantycznych .
|
|
|
Bo ona lubi usiąść na parapecie , okryta kocem i wracać do wspomnień kiedy jeszcze była tak beztrosko szczęśliwa.
|
|
|
wyciągałam Go z imprezy całego zlanego chwiejącego się na boki, dzwoniłam po taksówkę i kładłam Go w swoim łóżku pilnując póki nie zasnął, a następnie zajmując kanapę w salonie. robiłam Mu rano mocną czarną kawę opowiadając miniony dzień jednocześnie nie przepuszczając przez gardło żalu, jaki miałam o Jego zachowanie. wymyślałam Mu wymówki dla rodziców - że został u mnie na noc, bo ogarnialiśmy jakieś filmy, czy zwyczajnie się zasiedział. zawsze przyjmowałam Go z otwartymi ramionami, tak aby miał pewność, że bezwarunkowo może na mnie liczyć. ja, ta egoistka, która nie widzi nic poza czubkiem swojego nosa, w Jego mniemaniu.
|
|
|
siedzieliśmy u mnie - krople deszczu uderzały o parapet charakterystycznym stukotem, dało się już słyszeć pierwsze grzmoty. objął mnie ramieniem. - czemu to służy? - syknęłam strząchając Jego rękę. - myślałem, że... - zaczął, ale w efekcie zmieszany przygryzł tylko wargę. - nie, nie boję się. nie widzę w burzy nic strasznego, w przeciwieństwie do Twoich byłych, niech zgadnę? - wybuchnęłam z cwaniackim uśmiechem, który mimowolnie zniknął na Jego krótkie 'zaczekaj', po czym nie wziąwszy nic ze sobą wybiegł przed dom. stanęłam w progu przyglądając się jak stoi po środku mojego trawnika, a w tle za Nim majaczą pioruny. - głupku, chodź tu. - pisnęłam chrapliwie przywołując Go do siebie gestem dłoni. - wciąż się nie boisz? - zapytał lustrując mnie spojrzeniem. - burzy się nie boję. o Ciebie cholernie.
|
|
|
- uśmiechnij się. - polecił muskając opuszką palca mój policzek. zagryzłam dolną wargę spuszczając wzrok. nie chciałam, żeby patrzył, nie tak wnikliwie obserwując każdą łzę napływającą do moich oczu. - nie wiedziałam gdzie jesteś. - wymamrotałam cicho zaciskając dłoń na Jego nadgarstku. - nie wiedziałam co się z Tobą dzieje, jak sobie radzisz i czy a nuż mnie nie potrzebujesz. czy wciąż palisz, czy grzejesz jak dawniej. nie wiedziałam nic... a wiłam się z bólu, co noc. niewiedza boli najbardziej... - skierowałam wolną rękę do tylnej kieszeni Jego jeansów i po kształtach rozpoznałam paczkę fajek. - wciąż palisz. - szepnęłam przełykając ślinę, żeby chwilę później znów spojrzeć w Jego źrenice. - i wciąż masz tamto spojrzenie. puste. - dodałam, i nie chcąc przedłużać tej chwili ukryłam twarz w Jego bluzie wtykając nos w zagłębienie obojczyka. - słyszę, jak bije Ci serce. przynajmniej wiem, że żyjesz. - mocniej zabiło Mu serce.
|
|
|
zacisnęłam dłoń na bluzie naszego wspólnego kumpla. - powiedz mi, gdzie On jest. - syknęłam mierząc Go twardym spojrzeniem. - nie chcesz wiedzieć. - pokręciłam głową. - muszę wiedzieć. - westchnął pod nosem po czym podał mi kask, drugi wcisnął sobie na głowę. wyciągnął motor z garażu, a kiedy już na Niego wsiadł - usiadłam za Nim. mknąc kolejnymi ulicami w efekcie dotarliśmy na miejsce. - cholera... żartujesz. - szepnęłam hamując łzy. - chciałbym żartować. - odparł biorąc mnie za rękę i ściskając ją mocno w swojej. chwilę później zaprowadził mnie do celu, a ja byłam pewna, że nigdy nie chciałam się tu znaleźć. Jego imię, nazwisko, data narodzin i śmierci. zachmurzone niebo rozdarł mój krzyk, i nie czułam nawet spadających kropel deszczu uderzających boleśnie o moje ciało. - chodź. - prosił, jednak już nie słuchałam. moje serce umarło.
|
|
|
wiesz, że kocham jak się uśmiechasz ? tak bardzo kocham widzieć Twój uśmiech. kocham Cię; za ten śmiech, który rozbrzmiewa wokół. uwielbiam Twój śmiech. jest taki szczery. kocham Cię; za te oczy którymi patrzysz na mnie, i płaczesz nimi razem ze mną, gdy jest mi źle. kocham Cię; za to, że akceptujesz mnie i nie chcesz zmieniać. dla Ciebie jestem idealna. kocham Cię; za to, że nigdy nie pozwalasz mi się poddać. gdy upadam, pomagasz mi wstać i walczyć. kocham Cię; po prostu za to, że jesteś. przy Tobie nie muszę nikogo udawać, mogę wybuchnąć płaczem. nie zapomnę niczego co dla mnie robisz. a robisz tak wiele. jesteś takim moim promyczkiem nadziei. tak bardzo uwielbiam spędzać z Tobą czas. z dnia na dzień uczymy się czegoś nowego. uczymy się na błędach. choć nie zawsze razem.
|
|
|
Poznali się w szpitalu. Zaczeli ze sobą rozmawiać, rozmowy stawały się coraz dłuższe. Po wyjściu ze szpitala spotykali się, jednak oboje wyczuwali, że nie ma między nimi uczucia jakie by chcieli. Rozstawali się z sobą dwa razy, a jednak nie mogli bez siebie żyć. Drugie rozstanie trwało długo i uświadomiło im, że nie mogą bez siebie żyć. Teraz są ze sobą 3 raz, ale nie widzą świata poza sobą. Zrozumieli, że się na prawdę kochają. Są razem 7 mieśięcy i jest to najlepszy czas w ich życiu.
|
|
|
Zapomnij kim byłam wczoraj, zapomnij o wszystkim co powiedziałam, każde słowo niech wyparuje z Twojej głowy, zapomnij o wszystkich obietnicach, zapomnij że w ogóle byłam, że mnie poznałeś, że pojawiłam się w Twoim życiu, zapomnij że żyłam. Zapomnij !
|
|
|
|