Wstałam z łóżka podeszłam do biurka i wzięłam ten list ... List który wskazywał na to że jej już nie ma. Że straciłam ją na zawsze , wszystkie chwile minęły , rozpłynęły się w jednej nieodpowiedzialnej sekundzie. Dlaczego Ona a nie Ja ? ! Przecież też tam byłam . Gdybym nie zgodziła się na pójście tam , zostałybyśmy u mnie w domu , pooglądały komedie romantyczną , jak to miałyśmy w zwyczaju ... Ale nie . - chciała się zabawić choć raz w miesiącu . Przecież .. przecież mogłam zabronić. Ja pierdole , straciłam ją na dobre. -Po pół godziny czytania setki razy listu który dostałam dzień przed katastrofą , otarłam łzy z policzka , ubrałam płaszczyk (w którym mnie lubiła najbardziej) , wzięłam kwiaty z Wazonu i poszłam na cmentarz . Znicze się jeszcze paliły... I tak będzie to wieczna przyjaźń , mimo wszystko .
|