|
Chciałabym każdego dnia umieć coś w sobie zmienić, jakieś zachowanie, sposób bycia wobec innych, umieć pozwolić sobie na pewne rzeczy, innych natomiast sobie zabronić. Opanować samotność. Samotność nie tyle jako stan ducha, bo naprawdę w duchu człowiek zawsze jest lub bywa samotny, ile jako swego rodzaju „stan cywilny. Być właścicielem samego siebie, posiadać wokół siebie przestrzeń, której nikt nie może przekroczyć. Coś jakby niewidoczny zielony ogródek, do którego nikomu nie uda się zajrzeć, do którego także nikt, kto chciałby mnie zranić, nie miałby wstępu. Do niedawna było inaczej: każdy, komu to tylko przyszło do głowy, mógł mnie wytrącić z równowagi jakąś głupią uwagą, kłamstwem, bezsensownym zdaniem, sprawić mi przykrość, która trwała znacznie dłużej niż jego pamięć o tym zdarzeniu. Dziś już tylko pory roku mogą wpływać na mój nastrój, ale nie ludzie, którym na tym zależy. Stan mojego umysłu bywa tak różny, jak różne są dni, które przychodzą, Bywają dni dobre, ale bywają i złe,
|
|
|
Smutek zakochał się w umyśle Twoim
i życie na klęskę Cię skazuje.
|
|
|
Czasem mam ochotę tu zacząć wszystko od nowa, zamiast wymieniać spojrzenia,
zacząć wymieniać słowa, choć jedyny wyraz tu to wyraz zwątpienia na twarzach,
to czuję tęsknotę gdy znów sobie Ciebie wyobrażam.
|
|
|
Ach, te bezsenne noce, kiedy w ciemnościach
na wyciągnięcie dłoni dotykam swego lęku.
|
|
|
Przerzuć kartkę, zaryzykuj, bądź dziwakiem,
Nie idź ścieżką, własną depcz, otwórz głowę,
Zanim powiesz, zrozum, bądź,
Nigdy nie burz, buduj, twórz,
Smakuj, milcz, myśl i czuj.
|
|
|
Przepraszam, że to akurat ja muszę was o tym poinformować, ale nie ma ratunku i jesteście kurewsko sami we wszechświecie.
|
|
|
Tak płakaliby chyba tylko umarli, którym przyszłoby zmartwychwstać i żyć po raz drugi.
|
|
|
Nie chcę już tęsknić, za tym czego nie ma.
|
|
|
Kolana zdarte w upadkach na szkło, kiedy osiągały parter w reakcjach na zło.
|
|
|
Nie wystarczy nas na to milczenie i płacz za umarłym czasem.
|
|
|
Wariactwa są najprzyjemniejsze.
|
|
|
|