• Nikt nie wiedział, dlaczego przyszedłem na jego pogrzeb. Przecież znałem go tylko z Karate i zawodów. Wiele się od niego nauczyłem, walczył o swoje, był uparty, nie odpuszczał. Poznałem go na zawodach Karate w Łodzi. Startowaliśmy jako drużyna, niezorganizowana, bez treningów i przygotowania. Dotarłem do finału - on też. Podaliśmy sobie ręce i wyszliśmy na matę. Byłem pewien, że przegram. Wreszcie koniec.. Stanęliśmy, oddaliśmy sobie honory. Czas sądu - sędziowie pokazują oceny. Wygrałem.. Zszedł z maty. Sędzia zawołał mnie po odbiór pucharu i nagród. Odwróciłem się i podbiegłem do niego. Podaliśmy sobie ręce. Miał żelazny uścisk. Widziałem w jego oczach zadowolenie. Nie żałował porażki - nie tym razem, to następnym. Pogratulował mi.
|