chciałam któregoś dnia idąc chodnikiem zdać sobie sprawę że kocham. kocham na nowo kogoś innego z jeszcze większą abstrakcją niż wcześniej. stawiając lewą nogę tuż
chciałam któregoś dnia idąc chodnikiem zdać sobie sprawę, że kocham. kocham na nowo, kogoś innego, z jeszcze większą abstrakcją, niż wcześniej. stawiając lewą nogę tuż po postawieniu prawej, poczuć, że serce znów jest na swoim miejscu.
Nie mam ochoty się śmiać, a przecież tak bardzo lubię. Nie
mam ochoty rozmawiać i z nikim się widzieć. Nie chcę
czytać, oglądać i być. Chcę uciec. Ale to też nie jest
proste. Bo jak uciec przed myślami? Idę spać. To pomaga.
Bo czasem trzeba się uśmiechnąć.
Tak mimo wszystko, spróbować na nowo żyć.
Przestać żyć w klatce zbudowanej z mieszanki wspomnień i niespełnionych marzeń.
Dać z siebie wszystko. Dla siebie i tych, którzy naszego uśmiechu są warci .
Każdy chyba w życiu posiadał człowieka, z którym łączyła go tak cholernie dziwna więź.
I nie było to uczucie - absolutnie. Było to coś w rodzaju przywiązania,
chęci powiedzenia wszystkiego - było to takie dziwne 'coś' czego nie da się zapomnieć nigdy.