|
koosmaty.moblo.pl
przyszłam tu. jestem. słucham Twoich słów powoli oddychając. mówisz dużo mówisz. przepraszam. obiecujesz zmianę. mój oddech przyspiesza. mam świadomośc że decyduję o r
|
|
|
przyszłam tu. jestem. słucham Twoich słów, powoli oddychając. mówisz, dużo mówisz. przepraszam. obiecujesz zmianę. mój oddech przyspiesza. mam świadomośc, że decyduję o reszcie swojego życia. widzę w Twoich oczach łzy. zadajesz pytanie. odpowiadam 'nie wiem'. nie jestem w stanie podjąć deyzji,wybacz. || kissmyshoes
|
|
|
' za kogo Ty mnie masz? co ja jestem, robokopoherbaciarz? ' - marudził przyjaciel, którego poprosiłam o zrobienie herbaty. ' zamknij się i rób '- powiedziałam, wygodnie siadając przez telewizorem na fotelu. 'kurwa, zawsze ja!! ' - wydarł się. ' mam cycki, mam władzę ' - powiedziałam, śmiejąc się. ' mały argument, bardzo mały' - wrednie dodał. ' chuju pierdolony!!' - krzyknęłam, rzucając w Niego pilotem. zrobił unik, po czym śmiejąc się: ' dobra żartowałem, ile słodzisz?' - zaśmiał się. 'no, masz szczęście. i spierdalaj, bo wiesz ile słodzę' - powiedziałam, obrażona. po chwili przyniósł mi herbatę, i całując w czoło dodał: ' żarotwałem z tymi cyckami. lubię je przecież'. spojrzałam się na Niego, i fochując się powiedziałam:' to mów do nich, nie do mnie', a On spojrzał na mój biust, i zaczął od słów:' no cześć, bąbelki' monolog z nim. tak, uwielbiam Go, mimo tego, że herbatę przesłodził,jak zawsze. || kissmyshoes
|
|
|
po długim proszeniu, smsowaniu,i dzwonieniu - nie wytrzymałam,i w końcu zeszłam do Niego. było jakoś pare minut po 6 rano.siedział smutny, gdy mnie zobaczył wstał z ławki szybko podchodząc. ' Jezu, w końcu ' -powiedział,patrząc na mnie.masz pięć minut' - wymamrotałam. 'Ty odchodzisz, Ty nie mówisz mi nic, Ty wyjeżdzasz, a to ja mam tylko pięć minut?' - powiedział, marszcząc czoło. 'możesz mieć minutę, jak wolisz' - wrednie dodałam, siadając na ławkę. ' wróć, proszę ' - powiedział, łapiąc mnie za rękę. 'żebyś znowu zmienił się tylko na miesiąc?' - zapytałam, wkurwiona. ' obiecuję, zmienię się na zawsze ' - mówił, ze łzami w oczach. 'nie pierdol człowieku. na zawsze zmieniasz się od początku Naszego związku, i jakoś Ci to nie wychodzi' - powiedziałam, wstając i udając się w kierunku drzwi. złapał mnie za rękę. 'jest szansa?'- zapytał. odwróciłam się w Jego stronę.'było już milion szans,które zjebałeś. nie wiem ' - powiedziałam,zamykając drzwi.||kissmyshoes
|
|
|
oprócz dupy mam jeszcze mózg - czego Tobie brakuje złotko. chociaż nawet dupę masz beznadziejną. || kissmyshoes
|
|
|
' Ty kurwo babilońska ' , usłyszane po odebraniu połączenia - i od razu wiadomo, że dzwoni przyjaciel. || kissmyshoes
|
|
|
wiesz, najwięcej mogę powiedzieć o porażkach - bo było ich mnóstwo, i to je w życiu staram się głównie pamiętać. zdarzało się, że kilka upadków następowało po sobie - czego nie wytrzymywało zarówno serce, psychika jak i rozum. były takie ciosy, po których nie byłam w stanie podnieść się dość szybko, jednak zawsze jakoś dawałam radę. i wiesz co ? dobrze jest dostać solidnego kopa od życia. dobrze jest poczuć glebę, nawet czasami jej spróbować. czemu dobrze? bo tylko dotykając dna, potrafisz się od niego odbić. || kissmyshoes
|
|
|
wpadłam z Michałem na chwilę do domu rodziców - miałam sprawę do siostry. On czekał pod blokiem, a ja wpadłam do mieszkania. miałam już wychodzić, gdy w drzwiach stanęła mama. patrzyła na mnie, nie wierząc, że to ja tam stoję. na twarzy wyrysowany miała smutek, a jednocześnie radość. oczy Jej się zaszkliły. 'Żaklinka, kochanie. porozmawiajmy. dziecko, wróć do domu' - powiedziała. 'przyszłam tu na chwilę, i nie zamierzam dłużej zostać' - odpowiedziałam, chcąc wyjść. 'ale kochanie. wróciłaś na stałe?'- zapytała. 'najprawdopodoniej tak. wynajmę tu mieszkanie'- odpowiedziałam, wychodząc. zbiegając po schodach usłyszałam jak matka dodaje: 'przykro mi bardzo'. nieco zwolniłam,zaczęłam schodzić powoli, a do mojej głowy dobijały się myśli, typu: ' żal Jej ? jak to możliwe, przecież Ona nie ma serca' . || kissmyshoes
|
|
|
czy sobie radzę? nie, ale mam przyjaciół dzięki którym nie mam czasu na myślenie. ciągle o sobie przypominasz - jesteś wszędzie. piszesz, dzwonisz, przepraszasz, błagasz, skomlisz kurwa, jak pies. nie ułatwiasz mi. || kissmyshoes
|
|
|
dziękuję - sprawiasz, że się uśmiecham. szczerze uśmiecham, najpiękneijszym z uśmiechów jakie mam. dziękuję, warto było pospinać się przez pół popołudnia, byleby tylko móc zamienić z Tobą milion słów. opłacało się denerwować na Ciebie, byleby tylko móc później wtulić się w Ciebie i po prostu podziękować za to, że jesteś. || kissmyshoes
|
|
|
' przepraszam ' - usłyszałam, po odebraniu telefonu, który dzwonił już chyba milion razy od czasu wyprowadzki. ' przepraszam? przepraszam możesz wsadzić sobie teraz w dup.. nie, w kieliszek' - krzyknęłam zdenerwowana. ' to nie ja, to złe towarzystwo' - tłumaczył się. ' oho. no tak, przecież to oni wlewali Ci wódkę do mordy. znam ich, są spoko, więc nie zwalaj na nich winy' - nadal krzyczałam. 'wybaczysz mi?'- zapytał, niepewnie. ' Ty się nigdy nie zmienisz. wiecznie będzie: przepraszam,wybaczysz mi..' - powiedziałam. 'i wiecznie będę Cię kochał'-mówił dalej. zamilkłam,biorąc co chwila głęboki oddech. 'potrzebuję przerwy,dużej przerwy, a może nawet całkowitej wolności,nie wiem'-odpowiedziałam. 'beze mnie?' - smutno zapytał. 'najprawdopodbniej tak'- powiedziałam,rozłączając się i zastanawiając czy aby na pewno dobrze robię. || kissmyshoes
|
|
|
zadzwoniłaś, o dziwo zamiast telefonem, dzwonkiem do drzwi. otworzyłam. stałaś ze łzami w oczach. 'wiem o wszystkim' - wydukałaś. patrzyłam ze skrzywieniem na twarzy, w ręku trzymając drinka. 'pijesz? nie rób tego' - poprosiłaś. 'chcesz czegoś?' - obojętnie zapytałam. 'chcę Ci pomóc' - powiedziałaś. 'pomóc? jak Ty mi możesz pomóc? pomogłaś mi już kiedyś, zostawiając mnie samą. nara' - powiedziałam, zamykając Ci przed nosem drzwi. nienawidzę Cię mamo. i to, że się z Nim rozstałam nie zmieni Naszych relacji, nigdy. bo nawet po rozstaniu czuję większą miłość, która mnie otacza od Niego, niż od Ciebie przez całe życie. || kissmyshoes
|
|
|
wyszłam do sklepu, po coś do jedzenia, bo przyjaciółka jak zwykle nic nie miała w domu. szłam, rozglądając się po osiedlu, z lekkim uśmiechem na ustach. nagle usłyszałam po drugiej stronie ulicy krzyk. ' nie wierzę, kurwa nie wierzę!!! '. obróciłam się i z przerażeniem w oczach patrzyłam na kumpla ze szkoły, który biegnie wprost na mnie. nie zdążyłam zareagować, a On już ściskał mnie z całych sił. 'kurwa maaaaać, moja sunia tutaj! ' - krzyczał, a ludzie dziwnie się na Nas patrzyli. nie mogłam opanować śmiechu, ani wydusić z siebie słowa. 'odzyskałem wiare w to osiedle. wróciłaś, pizdo!' - powiedział, całując mnie w czoło. uśmiechałam się nic nie mówiąc. patrzyłam na Jego szczery uśmiech na twarzy, a sama w głebi serca uśmiechałam się na to, że są jednak jeszcze tacy ludzie, których mój powrót cieszy. || kissmyshoes
|
|
|
|