|
koosmaty.moblo.pl
cz.3 'bo On Ci na to nie pozwolił. nie wpuścił Cię do nieba bo jesteś na tyle cudowna by żyć' dodał. patrzyłam na Niego płacząc jak dziecko. czułam na sobie wzrok
|
|
|
[cz.3] 'bo On Ci na to nie pozwolił. nie wpuścił Cię do nieba, bo jesteś na tyle cudowna by żyć' - dodał. patrzyłam na Niego, płacząc jak dziecko. czułam na sobie wzrok ludzi z całego baru, ale miałam to gdzieś. w tym momencie liczyło się piękno słów jakie wypowiadał ten człowiek - człowiek, który mimo wszystko był, jest i będzie zawsze mężczyzną mojego życia. 'dobrze' - odpowiedziałam. 'co dobrze?' - patrzył na mnie z poważną miną. 'przemyślę to wszystko raz jeszcze' -odpowiedziałam. 'ufff'- odetchnął z ulgą. 'kocham Cię najmocniej na świecie' - powiedział, całując mnie w rękę. 'wiem. bo ja Ciebie też, cholera' - powiedziałam, uśmiechając się do Niego, a w głowie mając setki myśli i pojawiających się pytań...|| kissmyshoes
|
|
|
[cz.2] - powiedział jednym tchem. patrzyłam na Jego oczy, które z każdym słowem stawały się coraz bardziej zaszklone. ' Damian, przestań ' - poprosiłam Go. 'nie mogę. mi po prostu zależy. jak na nikim innym w życiu' - dopowiedział, odwracając głowę na chwilę w drugą stronę, i przymykając oczy. 'w tym momencie życia jesteś najważniejsza. nawet ważniejsza od Niego' - powiedział, chwile wahając się. nie mogłam uwierzyć w to co mówi. wiedziałam, że chodzi o Jego nieżyjącego już przyjaciela. zawsze powtarzał mi, że mimo tego iż jestem ważna, On zawsze będzie na pierwszym miejscu, a dziś jest na odwrót. 'dlaczego tak?' - zapytałam, sama teraz ocierając łzy. 'bo kiedyś mi powiedział, że jak mi będziesz uciekać, to mam Cię trzymać za nogi, i nie dac odejść, bo jesteś skarbem' - powiedział. milczałam, ścierając łzy z policzka. 'a wiesz dlaczego wtedy nie umarłaś?'- zaczął przywoływać wspomnienia. 'hmm?' - wydusiłam z siebie.
|
|
|
[cz.1]przyszłam na spotkanie w umówione miejsce - do Naszego ululbionego baru. siedział przy stoliku, co chwila się rozglądając. nagle mnie zauważył. podeszłam do stolika, i usiadłam, spoglądając na Jego trzesące się ze zdenerwowania ręce.'nie mam już siły, zdecydujmy coś'- powiedział, patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. 'dobrze'-odparłam, zamawiając piwo. patrzył na mnie z nadzieją, czekając jak na wyrok. 'chcę tu zostać. mam wynajęte mieszkanie. chcę być przy Iwecie' - zaczęłam mówić. 'dobrze'-od razu odpowiedział. czegokolwiek bym nie powiedziała, zgadzał się na wszystko. 'przystajesz na moje warunki?'- zaintrygowało mnie to. 'tak, na każdy. nawet najbardziej wymagający i ograniczający mnie' - powiedział, łapiąc mnie za rękę. 'dlaczeo to robisz?' - spojrzałam mu prosto w oczy, pytając. 'bo Cię kocham, i oddam za Ciebie nawet życie, bo jesteś dla mnie wszystkim. tym pieprzonym pormieniem, który wkrada się w każdy mój szary dzień i rozświetla go. bo chcę żebyś podjęła dobrą decyzję'
|
|
|
a dziś oficjalnie, z nowo wynajętego mieszkania, możemy napisać , że jesteśmy szczęśliwe. i nie ważne, że pełno tu pudeł, nierozpakowanych pierdół, i za mało szaf - ważne, że jesteśmy razem z siostrą już w zupełności wolne. i ważne, że w końcu udało mi się Ją wyrwać z domu rodzinnego. || kissmyshoes
|
|
|
siedzieliśmy na murku, przyglądając się błękitowi morza. ' zawsze chciałam polecieć ' - powiedziałam, patrząc przed siebie. przyjaciel spojrzał na mnie nic nie mówiąc - doskonale wiedział o co mi chodzi. ' On poleciał ' - kontynuowałam. położył swoją dłoń na mojej. 'poleciał, to był Jego wybór' - powiedział. 'cudowny wybór' - wydukałam. ' co Ty mówisz? ' - skrzywił się. ' bo chociaż przez tych kilka sekund był tak na prawdę wolny. tak kurewsko wolny, jak żaden człowiek - powiedziałam, i wstając poszłam w kierunku morza - chcąc zostać sam na sam z myślami o człowieku, który był mi tak bardzo bliski, a którego już nie ma. || kissmyshoes
|
|
|
tato, nie jestem zła. to, że zbłądziłam w życiu pare razy, nie skreśla mnie jako człowieka. Ty przecież też nie jesteś idealny. ja po prostu chciałam żyć. być wolna, móc czuć. nie jestem śmieciem - bo potrafię pnąć się ku górze. nigdy nie zrozumiesz jak wielką krzywdę mi wyrządziłeś, nie mówiąc ani razu tego pierdolonego 'kocham Cię'. nigdy nie dowiesz się, jak wiele łez było poświęconych właśnie Tobie. nigdy nie zrozumiesz, że ja też chciałam mieć szansę bycia ważną. || kissmyshoes
|
|
|
nie oczekuj ode mnie niczego. nie czekaj na mnie. nie licz na to, że się zaangażuję. nie męcz mnie połączeniami i smsami z pytaniem gdzie jestem, z kim i co robię. nie oczekuj ode mnie cudownych wyznań miłosnych i zainteresowania Twoją osobą. ja kocham wolność. kocham być sama. nie być od nikogo zależna. kocham brak ograniczeń, swobodę. nie próbuj, bo i tak w efekcie stwierdzisz, że jestem suką, gdy po kilku miesiącach starań, ja powiem po prostu 'daj sobie spokój'. / veriolla
|
|
|
kiedyś kierowała mną zawiść. miałam ochotę by zgnił, razem z Nią. chciałam by ich związek rozpadł się jak najszybciej. nie mogłam przeboleć Jego nowego życia. a dziś? dziś cieszę się Jego szczęściem, tym, że się uśmiecha i znalazł tę właściwą kobietę. uwolniłam się od złych emocji, i wiem, że mijając Go na mieście, z uśmiechem odpowiem 'cześć', w myślach mówiąc do siebie, że w końcu przestałam Go kochać. / veriolla
|
|
|
' mogę przyjechać po Ciebie?'-usłyszałam Jego głos w słuchawce,około piątej nad ranem. 'tak'-odpowiedziałam.po piętnastu minutach już był.wsiadłam do auta,i bez słowa ruszyliśmy.'chciałem Ci pokazać cudowny wschód słońca'-w końcu odezwał się.'okej,rozumiem'-odparłam,sennie wtulając się w swoją wielką bluzę,i podciągając nogi ku klatce piersiowej.'lubię Cię taką'-powiedział,spoglądając co chwila to na mnie,to na drogę.'jaką?'-powiedziałam,ziewając.'no taką senną,słodką,i naturalną'-powiedział,zatrzymując auto.'dojechaliśmy'-dodał.wyszłam z auta rozejrzeć się.widok był cudowny.słońce powoli pokazywało się nad miastem.usiadłam na mokrej od rosy ławce,przyglądając się widokowi.usiadł obok mnie,po chwili opierając głowę o moje ramię.'uwielbiam Cię,zawsze pachniesz taką cudowną świeżością'-powiedział.uśmiechnęłam się,nie odpowiadając i zamyślając się -nie było by nic dziwnego w tej sytuacji,absolutnie-gdyby nie fakt,że od roku ma dziewczynę,która tak bardzo Go kocha i czeka w domu./ veriolla
|
|
|
za każdym razem, gdy siedziałam obok Niego, mimo tego, że był mi bliski,czułam chłód. spoglądałam wtedy w Jego oczy, widząc w nich mnóstwo żalu i ukrytych emocji.bałam się Jego słów,bo najczęściej uderzał nimi , z taką siłą, że trudno było cokolwiek odpowiedzieć.był silny,bardzo. był najsilniejszym człowiekiem jakiego znałam,bo pomimo koszmaru jaki przechodził codziennie w domu,trzymał się. nawet słowa 'znów ją uderzył' wypowiadał ze spokojem,i nigdy nie uronił łzy. dziś widuję Go rzadko, bardzo. od czasu do czasu przychodzę do tego budynku z czerwonej cegły,siadam przy stoliku, i czekam - wchodzi - całkiem inny,odmieniony, ale nadal tak samo uśmiechający się. siada na przeciwko mnie,i pyta 'jak tam' - zawsze zadaje tylko pytania, nigdy nie odpowiada, ani nic nie opowiada. ostatnim zdaniem jakie wypowiedział w moim kierunku,było to półtora roku temu: ' znów ją uderzył. w końcu byłem na tyle silny by ją obronić, i chyba go zabiłem' , po którym wszystko tak bardzo się zmieniło./veriolla
|
|
|
dorosłam. daję radę. potrafię sama znaleźć sobie pracę i mieszkanie. nie jestem bezużytecznym śmieciem, tato - myliłeś się. || kissmyshoes
|
|
|
|