scena 2. nie wiedziałam co się dzieje. on nie oddychał był zimny, blady.. ' kochanie co z tobą !? błagam nie zostawiaj mnie ! nie rób mi tego, proszę.. ' potrząsałam nim zdenerwowana, jak by mogło to w czym kolwiek pomóc. przyjechała karetka. ' odsuń się dziewczyno. to już koniec. on nie żyje. musimy go zabrać.' stwierdził lekarz. ' nie, jak to !? niech pan coś zrobi ! do cholery, jest pan lekarzem ! on musi żyć ! musi.. on nie może mnie zostawić.. błagam pomóżcie mu !' krzyczałam. ' nie można mu już pomóc. pozwól nam go zabrać.' kumpel wziął mnie na ręce i zabrał stamtąd. ciągle wykrzykiwałam jego imię. myśl, że jego już nie ma cholernie mnie dołowała. czułam, jak coś rozrywa mnie od środka. chwila, gdy leżałam cała zapłakana przy jego nieruchomym ciele była ostatnią spędzoną razem z nim.
|