W te wakacje minie 10 lat odkąd skradziono mi mój rowerek, kochany rowerek, który kupiłam za swoje pieniążki. Ci, którzy mi go ukradli pewnie nawet nie pamiętają, że coś takiego miało miejsce, pewnie myślą, że i ja nie pamiętam, tymczasem w ciągu tych dziesięciu lat z każdym dniem zamiast zapominać o moim ładnym, zielonym rowerku, coraz bardziej gardzę tymi ludźmi. Pewnie sobie myślą, że im się udało, bo nie zostali złapani na gorącym uczynku, ale ja tam wierzę, że los jest sprawiedliwy, a przecież każdy z nas ma wpływ na swój własny los, na los innych ludzi, więc im starsza, mądrzejsza i bardziej przebiegła się staję, a świadomość, że i ja mogę mieć, mam lub będę mieć wpływ na los tych ludzi we mnie wzrasta, tym większą mam pewność, że los musi być sprawiedliwy i będzie sprawiedliwy, bo ja tego chcę.
Byłam wtedy wesołą, grzeczną, dziesięcioletnią dziewczynką, chorującą dwa lata na cukrzycę, której odebrano przyjemność ze zjedzenia jednej delicji bez zrobienia sobie zastrzyku, ponieważ
|