prawie zawsze, gdy wychodzę ze szkoły idę prosto do autobusu, siadamy na tył, śmiejemy się, nabijamy się z pana opiekuna, często się kłócimy, ale po chwili naprawiamy to. często, gdy muszę już wysiąść, po prostu nie chce mi się, wolę zostać z nimi, niż wracać do domu, gdzie panuje krzyk, i totalny chaos, właśnie, moich znajomych traktuję jak rodzinę, kocham ich, bez nich życie byłoby beznadziejne. /k
|