-Wiesław coś taki markotny? -Nie wiesz? Benek nie żyje. -Jak to ? -Wrócil wczoraj do domu, wypił położył się do łóżka, zapalił i kołdra się zajęła.. -I spalił się ? -Nie.. zdążył otworzyć okno i wyskoczyć.. -I połamał się na śmierć? -Nie. Straż wezwał. Strażnicy rozciągnęli takie koło z gumy i na nie skoczył. -Nie, jakoś się od tego odbił i wskoczył z powrotem do chałupy. -I się spalił? - Nie ! Odbil się od framugi i spadł.. -rozbijając się? -Otóż nie ! Stał tam wóz strażacki. Z plandeką. I trafił w to i odibil się z powrotem do okna. -Zginął? -Nie spadł. Znowu odbil się od tej gumy i wskoczył do mieszkania. -Żresz w ryj ! Jak ten Benek w końcu zginął ?! - Zastrzelili go.. Bo ich zaczął wkurwiać.
|