|
karmelowa1616.moblo.pl
tylko go lubię. nie zakochałam się jeszcze w nim wciąż mogę powiedzieć mu żegnaj ale lubię go naprawdę lubię i na razie to mi wystarcza.
|
|
|
tylko go lubię. nie zakochałam się jeszcze w nim, wciąż mogę powiedzieć mu żegnaj, ale lubię go, naprawdę lubię i na razie to mi wystarcza.
|
|
|
Co by było gdyby..? Tak, zawsze zadaję sobie to pytanie widząc Ciebie. Wyobrażam sobie wtedy nas całujących się w parku, nas rozmawiających o szkole, problemach z rodzicami, nas, którzy są w sobie okropnie zakochani.
|
|
|
- znowu ma inną? - tak... znowu jedna z tych "na zawsze razem, skarbie"
|
|
|
zastanów że się nad swoim życiem.
nie żebym chciała być złośliwa.
ale no patrzysz na siebie i co myslisz 'o jaka jestem sliczna!' ? to myśl tak dalej.
a wiesz co myśli chłopak, który widzi cię gdzieś na ulicy? 'w 5 minut będzie moja!'
może wiesz też co mówi jego kolega idący za nim?
'najpierw ja, za godzine będzie twoja, ok?
|
|
|
Pewnego dnia uczucia bawiły się w chowanego.Na początku ustaliły, że kryje młość, więc zaczeła liczyć.
Nadzieja schowała się w chmurach,Piękno w tafli wody, strach w dziupli w drzewie,skromność pod kamieniem,
a szalenstwo w krzaku dzikiej róży.
Milość doliczyła do 100 i zaczeła szukać. Znalazła nadzieje,strach,piękno,skromność..
Ale gdy szukała szaleństwa jedna z gałązek dzikiej róży uderzyła ją w twarz i wykuła jej oczy.
Szaleństwo czując się winnie obiecało, że zawsze będzie jej towarzyszyć.
Od tej pory miłość jest ślepa a prowadzi ją szaleństwo.'
|
|
|
bezwładnie usiadła na zdartym parapecie, starej kamienicy. rozkoszując się dymem swojego papierosa, zaciskała zęby jak kilkuletnie dziecko, nieznoszące sprzeciwu. biła się z myślami, wyklinając boga. kosmyki jej blond włosów, bezwiednie opadały na jej czoło. uchyliła delikatnie okno, by poczuć na dłoniach, mżący deszcz, za którym tak przepadała. 'przepraszam'. usłyszała, ciche skomlanie za plecami. 'przebacz mi'. - wypowiedziane, półgłosem. nie odwróciła się. nie mogła znieść jego widoku. nie po raz kolejny. bijąc się z własną podświadomością, wychyliła się za okno, przekonana o słuszności własnej śmierci. złapał ją za ramiona, w ostatnim momencie. spojrzała na niego swoimi przeszklonymi do granic możliwości źrenicami i dała mu w twarz. 'nie będziesz decydował o moim życiu. ani o życiu ani o śmierci.' - wyszeptała, po czym gwałtownie skoczyła z okna. tak, aby nie zdążył jej po raz kolejny powstrzymać.
|
|
|
siedziała, bezwładnie przy szpitalnym łóżku, trzymając go za wilgotną od drgawek, dłoń. jej źrenice, były rozszerzone do granic możliwości. wyglądały jak dwa ogromne kubki, czarnej kawy, którą tak uwielbiała. była przy nim. patrzyła na setki, podłączonych kabli do jego odrętwiałego ciała, nieusilnie próbując powstrzymać się od łez. pochyliła się delikatnie nad jego głową. jeden z kosmyków jej włosów, opadł bezwiednie na jego sine czoło. 'wszystko będzie dobrze.' - wyszeptała do jego, ucha z nadzieją, że słyszy. właśnie wtedy, rozległ się pisk. maszyny zaczęły wariować, a kilku lekarzy nerwowo, wbiegło do sali. nie wiedziała co się, dzieję. reanimowali go. stała przy szpitalnym łóżku, nie mogąc złapać oddechu. 'nie możesz mi tego zrobić, rozumiesz?! nie możesz!' - krzyczała pełna amoku, uspokajana przez pielęgniarkę. maszyny się zatrzymały. lekarz ze stoickim spokojem, kazał zanotować pielęgniarce godzinę zgonu. 'Ty skurwysynu' - wyszeptała, osłaniając się na nogach. zemdlała.
|
|
|
` perfekcyjnie potrafię oszukiwać własną podświadomość. szczególnie kategoriach 'wcale mi nie zależy', 'nic do niego nie czuje', 'sprawdzając co minutę sms'a wcale nie mam nadziei, że zobaczę jego numer na wyświetlaczu'.
|
|
|
i w końcu pojawia się to magiczne kłucie w klatce piersiowej kiedy nie ma go obok. znowu zapominasz o stygnącej filiżance zielonej herbaty w dłoni i obsesyjnie czekasz na wiadomość od niego siedząc wieczorami na parapecie kiedy zachodzące słońce odbija się w Twoich morskich tęczówkach. tęsknisz. każda cząstka Twojego skrupulatnego ciała woła o jego dotyk. każdy zmysłów prosi o ułamek sekundy jego obecności.
|
|
|
był moim melodramatycznym dupkiem, którego pocałunki musiałam skradać, stając na palcach.
|
|
|
Ktoś kiedyś napisał mi tak: 'Żeby pomóc i wesprzeć trzeba znać drugą osobę.' Czy to jest prawda? Oczywiście, że nie. Nie trzeba znać źródła problemu by wesprzeć drugą osobę. Nie trzeba wiedzieć wszystkiego o tej osobie. Wystarczy, że będziemy widzieć, że osobę tą coś męczy. Najlepszym rozwiązaniem takiej sytuacji będzie przytulenie tej osoby i powiedzenie jej najgorszego pocieszenie na świecie w postaci takich słów: 'będzie dobrze'. I choć czasem owa osoba nie wytrzyma i wybuchnie płaczem nie myślmy, że pogorszyliśmy stan tej osoby! Łzy nie są niczym złym. Toż to samo dobro. One nam pomagają ukoić ból, który w nas tkwi
|
|
|
Tak będzie lepiej dla nas obojga"- w doslownym znaczeniu: 'nie znalazłem konkretnego powodu dla którego powinniśmy się rozstać.mnie już po prostu, odechcialo się udawać, jak bardzo Cię Kocham!!!
|
|
|
|