pisaliśmy kilka miesięcy, aż w końcu się otworzył. mówił, jak mu ciężko, że potrzebuje wsparcia. jak się okazało, nasza sytuacja było bardzo podobna. byłam jednak o tyle w lepszym stanie, że to co zrobię, głównie zależało ode mnie, nie od osób trzecich, czy też rodziny. pomogłam mu, bo kochałam i nienawidziłam jego łez, smutku, żalu. kiedy czar prysnął i to co było między nami tak po prostu znikło, On przestał zauważać mnie na ulicy, chodź sporadycznie usłyszałam to czułe 'hej'. dziś? mogę zapomnieć o jakimkolwiek powitaniu, głupim sms czy wiadomości na gg. /jachcemambexd
|