Wyszedł z domu. Nie wiedział gdzie się udać. Aby iść przed siebie, aby się przespacerować. Uwielbiał nocne spacery, w mroźną pogodę. Ale wtedy nie cieszyło go nic. Ani lecący z nieba, piękny śnieg, ani piękne niebo, ani tym bardziej gwiazdy, które pokazywały się gdzieś między chmurami, które tak bardzo przypominały mu tą jedną, bliską mu osobę. Szedł dalej. W pewnym momencie natknął się na płaczącą i szlochającą dziewczynę. Była strasznie przemarznięta. To nie przeszkadzało jej w tym, żeby tam siedzieć i płakać. Było jej wszystko jedno. Po krótkiej z nią rozmowie, dotarło do niego, że nie tylko on ma takie problemy, że problem miłości dotyka większość osób wokół nas. Chciał jej pomóc, chociaż sam nie radził sobie z całą tą sytuacją. Wziął ją do ciepłego mieszkania, w którym się nią zaopiekował. Rozumieli się bez słów. Tego było im obojga trzeba - po prostu siebie. Od tej pory, zostali przyjaciółmi. Już na zawsze.
|