Zawsze, gdy było mi źle, gdy pojawiał się ból i cierpienie.
On, powtarzał mi, że ` wszystko jest po coś `.
I pomagało, w dziwny, cudowny sposób - pomagało.
Bo nagle pojawiała się nadzieja, światełko, że to nie jest nadaremne.
Że potem może być, już tylko lepiej, że jest w tym jakiś cel i ukryty sens.
|