Dzięki niemu byłam szczęśliwa. Chociaż wkurwiał mnie jak nikt inny. Jednak wiem, że bez Niego byłabym nikim. Pokazał mi jak żyć, jak cieszyć się każdą chwilą. To tylko dzięki Jego pomocy jakoś udało mi się wydostać z tego gówna zwanego narkotykami. Wybaczał mi wszystko, każdy błąd, każde potknięcie. Łzy na Jego twarzy wywoływały u mnie najgorszy ból, bo wiedziałam, że to przeze mnie płacze. Nienawidziłam, gdy chciał bić każdego chłopaka, który tylko na mnie spojrzał, kiedy cały czas powtarzał: "Nie zasługuję na Ciebie... Wiesz, że w każdej chwil możesz ode mnie odejść. Tylko nie przejmuj się mną, ja sobie poradzę. To Ty masz być szczęśliwa, bo kiedy jesteś, ja też jestem." I wiesz co? Teraz tego mi brak. Oddałabym wszystko, żeby jeszcze choć raz nawrzeszczał na mnie, bo dzięki temu widziałam jak bardzo mnie kocha, że komuś na mnie zależy. Ale Jego już nie ma, pozostały tylko wspomnienia i niespełnione plany. (hzop)
|