szłam korytarzem. słyszałam jak ktoś wołał moje imię. nie odwracałam się, bo wiedziałam że to on. szłam dalej.. podbiegł do mnie i chwycił mnie za rękę. powiedział - 'zaczekaj.'- stając zdyszany. - 'czego chcesz?'' syknęłam. -'porozmawiajmy.' -'nie mamy o czym.' wyrwałam rękę i poszłam dalej. -'wiem zachowałem się jak dupek, ale przepraszam, nie chciałem.' ... milczałam, idąc dalej. -'wybacz mi, prosze, ona się nie liczy, nie liczyła.' ... -;daj sobie spokój, nie mamy o czym gadać. nie chce cię znać..odwal się.' nie chciałam mu wybaczyć, chociaż bolało. za bardzo cierpiałam przez niego, żeby o tym zapomnieć. ignorowałam go , idąc dalej...
|