I kiedy zdobywała się na szczerość wobec siebie, czasami przyznawała, że i jej marzy się takie życie. [...] chciałaby poznać odpowiedniego faceta, kogoś, kto by ją inspirował, faceta, którego z dumą nazywałaby swoim mężczyzną. [...] Kto wie - może jej nadzieje były nierealne, lecz chciała również poczuć do niego namiętność. Bez względu na to, jak sympatyczny i odpowiedzialny byłby mężczyzna, gdyby nie budził w niej namiętności, miałaby wrażenie, że "zadowala się" kimś, a to jej zdecydowanie nie odpowiadało. Tęskniła za mężczyzną, który byłby i wrażliwy, i dobry, lecz dla którego jednocześnie straciłaby głowę. Marzyła o kimś, kto masowałby jej stopy po długim dniu pracy, ale też stanowił dla niej intelektualne wyzwanie. Oczywiście o kimś romantycznym, kto kupowałby jej kwiaty bez powodu.
Niewielkie wymagania, prawda?
|