|
floruusiowa.moblo.pl
Kiedy biorę za mikrofon to suki często piszczą
|
|
|
Kiedy biorę za mikrofon, to suki często piszczą `
|
|
|
Nie bądźmy śmieszni myśląc, że może być jak w bajce
|
|
|
- kochasz mnie .? - Tak , kocham Cię . - A bardzo mnie kochasz .? - Tak , bardzo Cię kocham . - A
podobam Ci się .? - Tak , podobasz mi się . - A czy podobają Ci się moje brwi .? - Tak podobają mi sie
twoje brwi . - A która bardziej .? - Nie moge powiedzieć , bo druga by jej zazdrościła .
- A czy podobają Ci się moje rzęsy . - Tak ładne są twoje rzęsy . - I trylko tyle .?! - śliczne
są twoje rzęsy . XDD < , 33
|
|
|
Kiedyś udownodnie Ci , jak wile straciłeś , gdy straciłeś mnie . Kiedyś udowodnie Ci , że jestem o
wiele lepsza od niej . Kiedyś udowodnie Ci , jak naprawdę Cię kocham . . .
|
|
|
-kłamałeś za każdym razem, gdy mówiłeś, że mnie kochasz, ze mnie potrzebujesz !? - tak, kłamałem... -i
nawet kiedy cię prosiłam abys nie kłamał, kłamałes, z zimną krwią !! pamiętasz jak mówiłam, że
prawda jest lepsza od kłamstwa ?! abyś za każdym razem mówił prawdę ? abyś nie kłamał ? -kłamałem za
każdym razem, masz racje. pamiętam, nie będe kłamał, obiecuje. - i gdybym nie była ci potrzebna nie
spędził bys zemną ani chwili ? -tak, masz racje...-wiesz ? tym razem trzeba było skłamać ...
|
|
|
Spotykali się długo. była w nim zakochana po uszy. Wiedziała, że to ten na całe życie. mimo to pewnego dnia obudziła się z dziwnym uczuciem. Gdy poszła do szkoły jak zwykle go widziała. dał jej buzi i odprowadził pod salę. obiecał, że będzie na nią czekał. gdy wyszła ze szkoły nie było go. podeszła do niej ONA, była dziewczyna jego. Powiedziała że spędziła dziś cudowny dzień z NIM. potem podszedł do niej jej ukochany. nie chciała uwierzyć, ale kiedy powiedział że widział się z była zrozumiała. odepchnęła go i zaczęła biec przed siebie. krzyczał ale nie słuchała. pobiegła na most. on za nią. prosił ale ona mu nie wierzyła już. Powiedział: - jeśli ty skoczysz to ja też. - nie uwierzyła, skoczyła. nie zawahał się skoczył za nią. na to wszystko patrzyła jego była. zrozumiała, że naprawdę się kochali i powinna dać im spokój. niestety było za późno. zabiła dwoje niewinnych ludzi swoją zazdrością. takich rzeczy się nie zapomina. \ nmalutka ;*
|
|
|
wbiegła do domu. wybuchając spazmatycznym płaczem, zaczęła się krztusić z niedowierzania. nareszcie była w miejscu gdzie nikt nie pouczał jej łez, a ona mogła dać upust emocjom. zapaliła papierosa i kucnęła w przedpokoju kręcąc głową z niedowierzaniem. zalewała się po raz kolejny łzami, których twórcą był mężczyzna za którego gotowa była skoczyć w ogień. ll abstracion
|
|
|
Los wciąż zniża mnie okrutnie z życia zrobił mi kabaret, się przewija kupa
lasek ja chce ta co była wcześniej bo to przez nią kurwa nie śpię
|
|
|
Kiedyś się z niego wyleczę. Może nie na pstryknięcie palcami, może nie po tygodniu,
ani miesiącu. Czeka mnie wiele pustych dni, w których wciąż będzie się pojawiać jego twarz.
Nie mogę wykreślić Cię ze swojego życia, zbyt wiele mamy ze sobą wspólnego. I nie powiem też "jesteś
w moim życiu zbędny"- bo nie jesteś. W gruncie rzeczy nikogo
nie potrzebuje bardziej niż Ciebie.. Ale Ty nigdy nie byłeś mój.
|
|
|
Pasowaliśmy do siebie jak dwie połówki jabłka, z tymże jedno z nas do tego nie dojrzało . . .
|
|
|
Właśnie tego się obawiałam. Siedziałam sobie na parapecie i patrzyłam w pustą przestrzeń.
W głowie miałam absolutny chaos. I to nie bez powodu. Kurwa.
|
|
|
wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. - jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. wziął ją na ręce. niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy. - przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - chciałem Cię przygotować ... - na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy. - na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok. - na co?! - zaczęła krzyczeć. - spokojnie, kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję. - odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu.//abstracion
|
|
|
|