Miała na sobie sukienkę. Wyglądała w niej jak nie ona, tak piękna, tak kobieca, że nie mogłeś oderwać wzroku. Przechodziła przez szkolny korytarz. Minęła ciebie jak jakąś odrażającą figurę jakich tam pełno. Słychać było wtedy piosenkę Florence, dobrze było czuć basy. Nagle przypomniałeś sobie, że właśnie ta piosenka jest jej ulubioną. Przeciągnąłeś rękę po włosach i z różą w ręku pobiegłeś z nią. Siedziała spokojnie, za bardzo spokojnie. Podeszłeś, powitałeś ją wesołym 'dzień dobry". Wstała, gdy klękałeś. Wyciągnąłeś różę mówiąc jakby od tego miało zależeć twoje życie: "czy zostaniesz najważniejszą osobą w moim życiu ?". Łza poleciała jej po policzku.-"Tak, ale tym razem tego nie spieprz" powiedziała przyjmując różę.
|