Słuchasz muzyki, tak, tak, to jest to, nie ma nic lepszego, to rozrywa cię od wewnątrz, chcesz krzyczeć z radości, ze smutku, ze złości, to wszystko się w tobie kotłuje, ta muzyka budzi w tobie twoją prawdziwą naturę, to ty, to ty, to TY! Muzyka, ona płynie, płynie w twoich żyłach, twoje serce pompuje muzykę, spokojnie, szybko, wysoko, nisko, głosy w słuchawkach się zmieniają, śpiewają o różnych rzeczach. Godzina, dwie, trzy, już ciemno. Muzyka się wyłącza. MP4 też mają swoje granice żywotności. Trzeba naładować. Wpatrujesz się w puste miejsce na przeciwko, potem na ręce, nogi, wiercisz w swojej skórze dziury. Poprawiasz włosy. Szukasz książki. Jest. Nudna. Następna. Nudna. Kartki, ołówki. Nie umiesz. Muzyka. Skończyła się. Twoje ramiona opadają, głowa pochyla się. Odkładasz odtwarzacz, zasłaniasz twarz rękami i płaczesz, bo jesteś sama. Sama ze sobą. To najgorsza forma kary.
|