|
cały dzień byłam dziś bez makijażu. postanowiłam, że po co będę się malować skoro i tak mam okulary przeciwsłoneczne. grzywkę miałam spiętą do góry, rozwalał mi się mój niedbały kok. słońce zaszło, byłyśmy z przyjaciółką na jakiejś wiosce pod lasem, zdjęłam okulary. i co wtedy ? tak, wtedy na rowerze przyjechał On. tak dawno się nie widzieliśmy, ledwo mnie poznał. powiedział "cześć" i odjechał. zapomniałam, że mieszka niedaleko. tyle razy chodziłam tędy odpicowana i przygotowana na spotkanie. i wtedy nic, ani razu nie wpadliśmy na siebie. a teraz byłam nieumalowana i ulizana. sama sobie współczuję takiego pecha. / anyway
|