szłam do szkoły. była 6.50. mimo iż miałąm słuchawki na uszach słyszłam pod nogami skrzypanie sniegu. buło może -20 stopni. dochodząc na przystanek zobaczyłam JA. lalke barbie. włosy tlenione, rózowa kurteczka, mini ledwo zakrywajaca tą płaska dupe i białe kozaczki. cos było nie tak z jej strojem bo ciagle sie poprawiała. podjechał jej i mój autobus. wsiadała pierwszy gdy,,,, jej wąziutka minióweczka. był niezły ubaw z tego okropnego ale i smiesznego widoku jej różowych stringów.
|