- Nienawidzę się, ale to nie moja wina.
- Jak to?
- Po prostu. Ciebie też kocham, ale to nie twoja wina. Ani moja. Uczucia nie mają powodu. Tym się różnią od emocji.
Patrzę w lustro. Rysuję na szybie serce
w miejscu w którym powinno się znajdować. Wypowiadam Jego imię. Lustro pęka. Serce łamie się na pół. I jak tu być szczęśliwą???