|
dorottya.moblo.pl
I told you for the millionth time that I don't need you in my life mówiłam ci milion razy że nie potrzebuję cię w moim życiu
|
|
|
I told you for the millionth time, that I don't need you in my life
- /mówiłam ci milion razy, że nie potrzebuję cię w moim życiu/
|
|
|
you would lie in my arms
- /kłamałeś w moich ramionach/
|
|
|
gdyby nie Ty, to pewnie żyłabym teraz szczęśliwa u boku innego. no właśnie, gdyby.
|
|
|
brakuje mi tych spotkań cholernie. jakby ktoś wydarł mi z rąk mały, prywatny skarb. stoję zdezorientowana jak okradzione dziecko i nie wiem, co się właściwie stało. niby takie proste, niby takie oczywiste, zdarza się przecież. a wcale nie proste i wcale nie oczywiste. bo jak to tak. stracić coś, czego nawet nie zaczęło się tak naprawdę mieć. a może troszeczkę zaczęło, tylko po co. chciałoby się, żeby jakiś sens był w tym wszystkim, a tu wcale go nie ma.
|
|
|
bo tak jest w życiu, masz dość go i płaczesz.
|
|
|
musiałem zdobyć się na wysiłek, by iść dalej krokiem spokojnym, który nie zgadzał się teraz z rytmem mego serca.
|
|
|
były takie noce, że rozmawiałam o Tobie z księżycem.
|
|
|
mijasz mnie przez przypadek. udajesz, że nie widzisz.
|
|
|
czasami wieczorami przyjeżdżał pod mój blok i przez domofon pytał, czy pójdę z nim na spacer. schodziłam na dół i spacerowaliśmy. zauważyłam po pewnym czasie, że nie spotykam się już z nikim wieczorami i tak ustawiam swoje plany, aby być w domu, gdyby na przykład wpadło mu do głowy podjechać, nacisnąć przycisk domofonu i zaprosić mnie na spacer. tęskniłam za nim, gdy nie przyjeżdżał. już wtedy, choć nawet nie można było nazwać tego, co odbywało się między nami, zaczęłam dostosowywać moje życie do jego planów. już wtedy czekałam na telefon, sygnał domofonu lub dzwonek u drzwi. już wtedy nie znosiłam weekendów, cieszyłam się na poniedziałki .
|
|
|
nadal szepcze 'nie', tylko już nie patrzy w oczy.
|
|
|
co dzień pytała dnia 'dlaczego?'.
|
|
|
|