Budzi się raz do roku żeby wyjść na miasto
Znasz go nie od dziś, to przecież gwiazdor
Światła gasną, świat już zasnął
A on wyszedł na żer żeby mordować z pasją
Pod maską dobroczyńcy kryje się szaleniec
Diabeł w ludzkiej skórze z uśpionym sumieniem
W każde Boże Narodzenie szuka naiwnych ofiar
Ślady zębów na reszcie okaleczonego tułowia
Ludzie to jego prowiant
Jest w ciągłej podróży
Zabiera na pamiątkę oczy, język, uszy
Narasta w kałuży krwi skrzepnięty kożuch
A Ty wyglądasz jakbyś robił pompki na nożu
Leżysz na łożu śmierci
Coraz bliżej zgonu / słoń.
|