Się siebie sama przyzwyczaiłam do wyjątkowości, a nikt nigdy nie ośmielił się tego potwierdzić. Się sama podbudowywałam i do się mówiłam 'jestem uprzywilejowana, mozesz wszystko'. Nagle zjawia się ktoś, w sumie nikt [właściwie Nikt] i mówi 'nie'. Co teraz? Chyba muszę umrzeć i urodzić się na nowo, bez blasku, splendoru i jako szarak. Teraz będzie nas dwóch. Dwóch ludzi-Nikt.
Zostajemy, przeczekamy czy uciekamy stąd ?
Ludzie-Nikt uciekają, bo to wygodniejsze
|