|
disznejova.moblo.pl
kiedyś myślałam że Cię kocham . ale .. kiedyś myślałam też że jeśli nie zjem obiadu porwą mnie kosmici . no wybacz
|
|
|
kiedyś myślałam , że Cię kocham . ale .. kiedyś myślałam też , że jeśli nie zjem obiadu porwą mnie kosmici . no wybacz
|
|
|
1500 rzeczy do zrobienia , a zero ochoty . ale jakoś sobie poradzę , zawsze sobie radzę .
a że wychodzi z tego chuj , to inna sprawa
|
|
|
jestem wredna, mam nawroty bezczelności co 3 sekundy i nie lubię się dzielić. wystarczający powód, żebyś dał sobie spokój ?
|
|
|
A kiedyś będę tak odważna, że na ulicy będę pytać dresów, czy chcą wpierdo
.
|
|
|
Słowo PRZEPRASZAM, wielkie jak i ten kto wybacza .
|
|
|
Żyję jak kaleka, którego dotknęło jeszcze jedno nieszczęście.
Trzecia ręka wyrastająca pomiędzy oczami.
I teraz zasłania mi widok, sprawiając, że garstka przechodniów wydaje mi się ogromnym tłumem.
|
|
|
Na rymy dzieciaku,a nie na pięść
|
|
|
'Może słowa te za małe są
Przecież jestem tylko łzą, przecież jestem tylko wszą
Nieliczne czarne babie lato
O powiedz mi, powiedz
Powiedz mi, powiedz
Przecież ja nie jestem pewien, może oni łżą
Ojcze!Tato! Jakie Twoje imię jest?!
A może Śp. Brat Joka odpowiedź już zna
A może nie, a może tak
A może tak, tak, tak, tak!'
|
|
|
Wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. - jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. wziął ją na ręce. niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy. - przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - chciałem Cię przygotować ... - na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy. - na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok. - na co?! - zaczęła krzyczeć. - spokojnie, kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję. - odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije, tak dla sprawdzianu
|
|
|
Gdy przypadkiem spotkam Cię na imprezie z piwem w ręku, podejdę ze swoim, uderzę w Twoje i wzniosę toast za frajerów!
|
|
|
bądź moim Tristanem, pierdolonym Romeem. a nawet Shrekiem. ale bądź.!
|
|
|
` A jeśli kiedyś będziesz chciał ode mnie odejść , to złapię rękaw Twojej bluzy i nie puszczę go . Za bardzo mój jesteś .
|
|
|
|