|
Puk puk -kto tam?-Nienawiisc.-nareeszcie przybylas.
|
|
|
nóż na gardle. nie zachowałeś sie jak mężczyzna, za to dałeś dupy jak dziwka !
|
|
|
Debilom nie tłumaczę, reszta rozumie Chciałbyś mnie pokonać, ale nie umiesz Może to pojmiesz jeśli się skupisz Ja daję tu rady, ty tu dajesz dupy.
|
|
|
niektóre wydarzenia sprawiają, że tracę wiarę w siebie. na czole pojawia się niedobór magnezu, policzki przestają być rumiane, najlepsza piosenka wieje kiczem. zamykam się wtedy najczęściej w łazience. odkręcam wodę i tępo patrzę w zalatujący chlorem wir. pralka przypomina trochę moją głowę. moje dwa tysiące durnych pomysłów, dwa tysiące chwil smutku, dwa tysiące banalnych gestów czułości, które tak dobrze pamiętam. siedząc i machając nogami marzę o końcu świata. o czymś, co sprawi, że tępy wir zamieni się w szczęście. w 19364692374 cm tego kurewskiego szczęścia.
|
|
|
pod słowem, 'kocham', kryje, się coś potężnego. kocha, się wraz ze wszystkimi zaletami, wadami. ciało, jak i duszę. kocha, się nawet w te pochmurne dni, kiedy humor, wcale, nam nie dopisuje. kocha się nieustannie. kochać, oznacza, być gotowym, do wielu poświęceń. jesteś, na to wszystko gotowy.? nie.. wiec jak mogles mowic, że mnie kochasz, kochanie.
|
|
|
może opowiem Ci, jak było kiedy były tak beznadziejne chwile, że nie wiedziałam czy płaczę z tęsknoty czy z żalu do własnej siebie?... a kiedy chciałam mówić Ci o następnej rzeczy, usłyszałam swoje imię, to nie ty je wypowiadałeś, a raczej mężczyzna, który na 'dzień dobry' całuje mnie w szyję. ps. kiedyś ci na pewno opowiem o tym, co przeżyłam bez ciebie, a co chciałam przeżyć z tobą.
|
|
|
zatrzymaj, wzrok. spójrz, w moje oczy, kiedy będziemy sam, na sam, i z ręką, na sercu, przysięgnij, przede mną i Bogiem, na życie, swojej matki, że nic nie znaczę.
|
|
|
nie będzie wielkiego 'come back'. znów, zaczniesz łgać, że kochasz, a ja zaśmieję, Ci, się w twarz i każę, spierdalać. moje łzy, nie przespane, noce, ani płuca, wyniszczone dymem nikotynowym, nie są Ciebie warte.
|
|
|
Rodzice chcieli dać Ci na imię skurwiel prawda ? tylko ksiądz się nie zgodził...
|
|
|
Nie , nie. On już nie jest mój... właściwie nigdy nie był. Może go sobie pani zabrać. Mogę pani też powiedzieć jaki będzie wobec pani.. Będzie szaleńczo niby - kochał , potem zacznie kłamać , a na końcu zdradzi. Sama to pani odkryje.. Miłej zabawy.
|
|
|
najpierw, uwiodę. później, się zabawię. następnie zacznę łgać, że kocham. a na końcu, zostawię, na środku ulicy, po obrzuceniu wyzwiskami, a odchodząc, będę się, perfidnie, śmiać. zrobię, z tobą, dokładnie, to samo, co ty zrobiłeś ze mną. szykuj, się.
|
|
|
|