Oddycham zużytym powietrzem. Już chyba raz nim oddychałam. W sumie nie pamiętam. Zbyt wiele nie pamiętam. Jak za mgłą widnieją postacie i ich znajome twarze. Znane mi z fotografii…? Znane od dawna? Czy tylko wyśnione…? Choruję na majaczenie, choruję na miraż, choruję … ? Czy naprawdę wypowiadam te słowo …? Same pytania i żadnych odpowiedzi. Zaczyna krępować mnie własna obecność. Niczym obca osoba , której z miłym uśmiechem uprzejmie się pozbywam. To wcale nie wydaje się być trudne. Wystarczy, że zamknę oczy, a za nimi drzwi i resztę świadomości. Ona nie istnieje . To zbyt oczywiste byśmy mogli to dostrzec . Świadomość nie istnieje inaczej byśmy zauważyli, że jej nie ma.
|