Gdyby mogła dostać jeszcze jedną szansę, na pewno by jej nie zmarnowała.
Byłaby jak anioł, zawsze taka, jak by zechciał, nigdy już by Go nie zraniła...
Chciałaby móc powiedzieć Mu, że kocha, tęskni i kocha... I szepnąć do ucha "żegnaj".
Przytulić i poczuć Jego zapach, przy którym zapewne by odpływała.
A później już odjechałaby daleko. Daleko od wszystkich.
Spojrzała na cięte rany na ręce, po których strużkami spływała krew.
Otarła ją dłonią, i zaciskając mocno oczy z bólu, przejechała żyletką raz jeszcze.
Myślała, że to pomoże, ale ból psychiczny był po stokroć razy większy.
To nie była jakaś tam sobie miłostka... Nastoletnie zauroczenie..."
- szeptała do siebie. Miała świadomość, że to byłaby prawdziwa miłość.
Taka jedyna. Jeśli to prawda, że każdy jest komuś przeznaczony, to ona została bez pary.
|