W młodości bywałem albo nazbyt pewny siebie, albo przesadnie nieśmiały. To wydawałem się sobie niezdolny, niepozorny i nic nieznaczący, to znów myślałem, że we wszystkim jestem doskonały i wszystko musi mi się udać. Kiedy czułem się pewnie, mogłem pokonać największe trudności. Ale wystarczyło najmniejsze niepowodzenie, bym znowu nabrał przekonania, że nic nie jestem wart. Odniesiony sukces nigdy mi nie przywracał pewności siebie, w porównaniu z tym, czego właściwie od siebie oczekiwałem i jakiego uznania spodziewałem się u innych; każdy sukces pozostawał boleśnie w tyle i to, czy tak postrzegałem swoją pożałowania godną sytuację, czy też byle sukces napawał mnie dumą, zależało od tego, jak mi się wtedy wiodło.
|