|
wyciągnęłam z ciebie krew, i zasuszyłam w małe, czerwone plasterki, które zwinęły się ciasno, jak martwe liście, z zimna, jest mi źle. znowu przyjeżdżają źli ludzie, którzy chcą mi ciebie zabrać a ja nie mam na tyle twardych rączek, żeby rozbić im głowy i roztrzaskać wszystkie oczy.
|
|
|
Jeśli zobaczysz jak latam nad miastem nie krzycz.
Jeśli będziesz chciała to Cię kiedyś zabiorę.
Jeśli ja będę chciała.
|
|
|
Chociaż puste mam kieszenie,
No i wódy czasem brak
Ja już nigdy się nie zmienię,
Zawsze będę życ już tak.
|
|
|
gdy miałam dziewięć lat, nauczyłam się grać marsz pogrzebowy, żeby lalki zamknięte w szafie rodziców, mogły umierać przy muzyce.
|
|
|
gdy miałam dziewięć lat, nauczyłam się grać marsz pogrzebowy, żeby lalki zamknięte w szafie rodziców, mogły umierać przy muzyce.
|
|
|
czy lalki płaczą, gdy zamyka się je na noc, za karę, w szafie?
|
|
|
Najebac tym wszystkim kochanym osobom i powiedziec, to za te cudowną przyjaźń...
|
|
|
Nastała cisza, z ich słów
zostało tylko echo.
Powoli się zbliżał,
jego serce biło lekko,
ale jej biło jakby
zaraz miało złamać żebro.
|
|
|
Nic nie robił na siłę,
kiedy czule ją przytulał.
Sprawił wrażenie dość silne,
że rozumie jej uraz.
|
|
|
Na chwilę usiadł w parku
na ławce tuż obok niej.
Prawie zapadał zmierzch,
więc już nie widziała twarzy,
a do tego padł cień drzew
na niego usiadłszy.
|
|
|
Wie, że straciła sens,
choć myślała, że jest silna.
Wylewa sporo łez,
bo wie, że nie zasłużyła
na taki cios jakim był kres
tego czym żyła
i przypomina sobie chwile z eks,
gdy z nim była.
|
|
|
I gdy podszedłes, uśmiechnąłeś się i przytuliłeś mnie... nie jak zwykłą koleżankę, jak osobę, którą kochasz.
|
|
|
|