może właśnie sensem życia jest po prostu - bycie? to monotonne wstawanie każdego ranka, chodzenie do szkół, i na studia. przeżywanie swoich pierwszych miłości, i spotykanie tych prawdziwych połówek na całe życie. uczenie się dobrych min do złej gry. karmienie się złudną nadzieją i ćpanie szczęścia. może właśnie w tym wszystkim chodzi o zakładanie własnych domów i rodzin. o kupowanie psa, i róż do ogródków. o znajdywanie wymarzonej pracy i o spędzaniu wspólnego czasu. wracaniu do domu na święta i wspominanie minionych lat przy stole z rodzeństwem i rodzicami. i choć czasem jest cholernie źle, wszystko nagle staję się monotonne i nudne. pozbawione jakiekolwiek sensu - ja sobie poradzę. będę, choćby nawet nie wiem co. /happylove
|