|
chimica.moblo.pl
1 Stuka się lekko ołówkiem o wargę robiąc mi na nią cholerną ochotę. Kumam no serio coś łapię w końcu z tej matmy uwierzysz? podnosi wzrok i dokładnie mnie o
|
|
|
[1] Stuka się lekko ołówkiem o wargę, robiąc mi na nią cholerną ochotę. - Kumam, no serio, coś łapię w końcu z tej matmy, uwierzysz? - podnosi wzrok i dokładnie mnie obserwuje, opartą o ścianę, z piwem przy ustach, które wyginają się w uśmiech, gdy spotykamy się spojrzeniami. - Świetnie, mordko, po to tu jesteśmy i tłuczemy materiał, nie? - odpowiadam, a On wspierając się na łokciu, przysuwa do mnie. Lekko muska moje wargi, a potem odsuwa się na centymetry, obserwując moją reakcję. - Jeśli już zrozumiałem matmę, może pozwolisz mi zrozumieć siebie? - pyta, a nie doczekując się odpowiedzi, kontynuuje. - Zrozumieć, czy to, że pijemy tu razem piwo, poświęcasz mi czas na naukę, tłumaczysz mi matmę, którą swoją drogą chyba zacznę lubić, skoro jest sposobem by być bliżej Ciebie... czy to wszystko ma jakieś większe znaczenie? Czy to, że tak pięknie się do mnie uśmiechasz to tylko uniesione wargi, czy coś ponad? ~ chimica
|
|
|
Zdejmujesz bluzę, kiedy zadaję Ci szereg szybkim pytań, o to co słychać, jak minął weekend, jak sobotnie zakupy, jak studniówka i jej poprawiny. Siadając na łóżku składasz odpowiedź, jednocześnie wyciągając ku mnie rękę. Urywasz w połowie zaskoczony moją gwałtowną bezpośredniością i bliskością, kiedy łączę nasze usta i odbieram Ci oddech. Szczerze? Nic mnie w tym momencie nie obchodzi, jak spisał się nowy garniak, z którą panną bawiłeś się najlepiej, kto zaliczył dobrego zgona, ile wlałeś w siebie alkoholu i jak nie masz siły. Zaciskam kolana przy Twoich biodrach, a kiedy przesuwasz dłonie po mojej talii, delikatnie przygryzam Ci wargę. Odpowiedz na te pytania, które zadaję niemo... jak bardzo tęskniłeś? Jak mocno wciąż mnie chcesz? Jak często moje imię przewija Ci się w myślach z krótką prośbą "niech Ona tu będzie"? ~ chimica
|
|
|
Zdystansuj się, nie ufaj - te hieny zrobią wszystko, bylebyś upadł ~ chimica
|
|
|
To jest tych kilka najważniejszych sekund, kiedy robi pół kroku naprzód, otula dłońmi moją szyję, wykorzystując jednocześnie kciuki do głaskania moich policzków i całuje mnie lekko w czoło. Słowa "bądź znowu moja" są jedynie potwierdzeniem każdego z wcześniejszych komunikatów i być może brzmią trochę jak rozkaz, bo nie potrafię po nich inaczej, muszę zostać, tu, w oparach Jego gorącego oddechu ~ chimica
|
|
|
W całej tej frustracji spowodowanej Twoją osobą zagrzebuję się pod kołdrę, jednocześnie mocno ją szarpiąc i wybierając numer do kolegi. Z nim spędzam wieczór, skrupulatnie maskując każdą drobinkę wspomnienia o Tobie, lecz nad ranem biorę prysznic podczas którego znów znikają z mojego ciała męskie perfumy, a ja po raz kolejny wracam wspomnieniem do Ciebie. Dzwonisz po dwóch dniach, prosząc o spotkanie, a mi mocniej bije serce, kiedy mówię, że jeszcze się odezwę. Nie ma jednak odzewu - ani tego samego wieczoru, ani nazajutrz, ani w ciągu kolejnych dni. Kiedy kontaktuję się, wściekasz się, nie jesteś już dla mnie, nie chcesz być, lecz wszystko znów odwraca się do góry nogami, gdy wlewasz w siebie alkohol. Chcesz przyjechać, lecz nie masz możliwości, wszystko zlewa się w jedną całość. Telefon nad ranem, informacja że niedługo będziesz. Nie gniewasz się chyba, a ja chyba, chyba tak... chcę znów być blisko ~ chimica
|
|
|
Kiedy znów opowiadasz o tamtym wypadku, ściska mnie w gardle. Nie mogę patrzeć Ci w oczy, wyraźnie widząc wówczas pozostałości po tym, co wtedy przeżyłeś. Pochłania mnie Twoje przerażenie, strach i tak wyraźne docenienie życia. Mocniej bije mi serce, kiedy przypominam sobie zdjęcia z miejsca zdarzenia, do którego służby ratunkowe przyjeżdżały z najgorszymi wizjami. Wzdrygasz się lekko w trakcie opowieści. Wspominasz o teraźniejszych nocach, nie potrafiąc wciąż spędzić ich w spokoju, gdy nawiedza Cię tamten obraz - samochodu, który okazał się dla Ciebie pułapką mogącą w jednej chwili odebrać Cię temu światu. Zapominam o opanowaniu, chcę Cię po prostu przytulić i dziękować w myślach za to, że wciąż możesz tu być ~ chimica
|
|
|
Od zawsze bawi mnie ten paradoks, kiedy teraz, patrząc w perspektywie pół roku, nie mogę uwierzyć w miniony czas. Zobacz. Wtedy jeszcze nawet o sobie nie słyszeliśmy, nie wiedzieliśmy kompletnie o swoim istnieniu. Dopiero pierwszego września zrzędziłeś mi nad uchem jakie parcie na fajkę masz, stąpałeś z nogi na nogę, przydeptując mnie przy okazji mnie, na co od razu reagowałam kąśliwą uwagą. Odpowiadałeś charakterystycznym uśmiechem. Wtedy i przez kolejne tygodnie, gdy wciąż nie potrafiliśmy do siebie dotrzeć. Dopiero po kilku miesiącach - pierwsza wspólna impreza, alkohol i standardowe dzielenie ławki na matmie - odnaleźliśmy wspólny język. Pół roku temu nie znałam Twojego imienia. Dzisiaj sprzątając, zbieram Twoje klucze czy ładowarkę od telefonu i wciąż śmieję się na wspomnienie poranku, kiedy moja mama widząc Cię rozłożonego kolejną z rzędu noc na moim łóżku, pyta czy już Cię przemeldować ~ chimica
|
|
|
Kolejny poranek, dopiero co zamykam za znajomymi drzwi, przeziębienie dokłada się do alkoholu, ledwo żyję, robię rzeczy których będę potwornie żałować i generalnie nie mam siły, by zadbać o samokontrolę. I trudno, ej. Będzie co będzie, nie spojrzymy sobie w oczy nazajutrz, lecz przynajmniej teraz tak nieopisanie nam dobrze ~ chimica
|
|
|
Zapominam swoje imię. Zapominam swoje zasady. Zapominam o granicach. O tym, że miałam dystansować się od Ciebie. O tym, że niewłaściwie postępuje. Że nie powinnam. Że świat mnie za to znienawidzi. Nikt tego nie pochwali. Wszyscy będą przeciwko. Ludzie zapragną mnie zniszczyć. To nie ma żadnego znaczenia teraz, jesteś tu i powoli zaczynasz całować mnie po szyi... Jedyne o czym próbuję pamiętać ostatkiem sił to oddychanie ~ chimica
|
|
|
To nie jest tak, że Cię chcę. Moja podświadomość jasno mówi, że jesteś najgorszą drogą, najbardziej błędnym wyborem, pieprzoną pułapką. Wiesz w czym rzecz? Bez Ciebie nie ma nic. Mam Cię we krwi. Ty jesteś moim oddechem. Zabójczym uzależnieniem, które pojawiło się bez żadnego ostrzeżenia. Nie miałam wyboru. Tak jak heroina przejmuje kontrolę nad wolą, Ty przejąłeś ją nad moim sercem ~ chimica
|
|
|
Obiecywałeś, że będzie lekko. Obiecywałeś, że jeśli zapiecze - podmuchasz. Dlaczego więc nie ma Cię, Twojego urywanego oddechu przy mojej klatce piersiowej? Trochę miłości... miało nie boleć ~ chimica
|
|
|
To Ty mnie zostawiłeś. To Ty jesteś teraz w nowym związku, żyjesz jak dotychczas - trenujesz, uśmiechasz się do każdej atrakcyjnej panny, lubisz dobrze wyglądać. I Ty od początku naszego znów osobnego życia nie możesz znieść tego, iż ja także dałam sobie radę. Że uśmiecham się, spotykam z kimś innym, generalnie świetnie się bawię, nie płaczę, przesypiam noce, mijam Cię z podniesioną głową i nie tęsknię. Nie ułożyłeś sobie tego i śledzisz każdy mój ruch z nadzieją znalezienia choćby zalążka bólu, na którym mógłbyś oprzeć swój terror wymierzony w moją osobę ~ chimica
|
|
|
|